czwartek, 23 lipca 2015

Od Nyxis

*Sektor I, pieć dni wcześniej*
Budzę się ze słabego i czujnego snu. Przez pięć lat nie udało mi się zasnąć na tyle, by zignorować szelest czyichś kroków, a tym razem budzi mnie cisza. Ostrożnie otwieram oczy, aby ich nie zranić nadmiarem swiatla i rozglądam się dookoła. Otacza mnie trójka więźniów z mojego sektora. Wszyscy mają przerażone miny i spoglądają w jeden punkt. Wstaję.
Wśród kamiennych posadzek spływa purpurowa, lepka ciecz. A wśród niej leży jeden z więźniów.
- Co się tutaj dzieje?- Pytam.
Dopiero teraz wszyscy się ocknęli. Ich zbłądzone spojrzenia utknęły w stronę jednego z dwóch możliwych korytarzy. Wtedy do mnie to dotarło. Nasz sektor został zakażony.
*****
Biegnę przed siebie nieugięcie już czwartą godzinę z rzędu. "Nie jestem zakażona" - myślę. Moja koszulka jest już cała we krwi, ale nie jestem w stanie powiedzieć, do kogo należy. "Nie jestem zakażona. Biegnę już długo bez żadnych objawów. Nie jestem zakażona". Nie zastanawiam się nawet dlaczego płaczę. Od grupy oddzieliłam się jakieś dwanaście zakrętów wcześniej i jestem sama. Słyszę bicie swojego serca, jest naprawdę szybkie. Boję się, ale nie przestaję biec. I choćby nie wiem co, nie zwracam uwagi na krzyki przerażenia i paniki. Nie odwracam się za siebie. Pilnie wypatruję tabliczki: SEKTOR H, który jest najbliżej. Tam mi ktoś pomoże... na pewno.
Zaczynam tracić równowagę. Własne wspomnienia i szczątki obrazów zaciskają pętlę na mojej szyi. Postanawiam odpocząć i osuwam się po ścianie. Duszę się, nie potrafię uregulować oddechu. Dobrze mi się siedzi. Posadzka jest taka chłodna. "Jeszcze chwilę..." I zasypiam.
*****
Otwieram oczy. Po raz kolejny przeraża mnie purpura ścian, odór zwłok. Kulę się w małą, czerwono-białą kulkę. "Niech mi ktoś pomoże"- mówię. "Nie chcę umierać"- tego nie mówię. Zdejmuję buty, które nadmiernie obciążały mi nogi. Biorę dwa wdechy i idę, ale czuję, że z każdym krokiem przyspieszam. Goni mnie własny strach i sumienie. Nie wiem, co stało się z pozostałą trójką więźniów. Czuję, że zaraz pęknie mi serce. Upadam na zimną posadzkę, na której nie ma krwi. I nim tracę przytomność słyszę zbliżające się kroki.

<Ktokolwiek>
Ktoś, kto pomógłby mi z zaklimatyzowaniem się... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz