wtorek, 28 lipca 2015

Od Vincent'a C.D Annabell

gdy usłyszałem jej głos mówiący o schronieniu. Nie miałem ochoty jej posłuchać. Nie czuję się aż tak zmęczony. Pociągnęła mnie mocno za dłoń, nie będę się sprzeciwiać. No ale cóż. Może dowiem się kim jest ,,Rose,,Znalazła jakieś pomieszczenie... Cóż.... zaciekawiło mnie gdy nie przyjemny zapach spalenizny przemienił się w zapach lasu... Siedząc i patrząc przed siebie, znów przypomniało mi się wszystko co zrobiłem. Zabawne jak Ci ludzie jęczeli. Jednak wszystko co najlepsze toczyło się w szkole. No cóż, wszystko kiedyś mija. To było piękne gdy czułem na swoim ciele ciepłą, czerwoną, krew. Z myślenia wyrwał mnie widok lecącego przedmiotu w moją stronę. Uśmiechnięty popatrzyłem na twarz dziewczyny.
-Dzięki- powiedziałem. Wziołem się za jedzenie słodkości. Zaskoczyło mnie gdy zauważyłem co wychodzi z włosów dziewczyny. SKĄD ONA ZNALAZŁA TU TEGO SZCZURA?! Nie wydaje mi się bym lubił zwierzęta. Ale jestem zmuszony to tolerować. Gdy skończyłem jeść popatrzyłem jeszcze raz na dziewczynę, pora zadać pytanie.
-Kto to jest Rose ? - spytałem wyczekując jej odpowiedzi.
-Co mówiłeś ?Nie słuchałam.- Usłyszałem jej głos.
-Pytałem .Kto to jest Rose ? - zaśmiała się po moim pytaniu. To było aż tak oczywiste?
-Ale ty masz mi opowiedzieć trochę o sobie ,dobrze? - Nie mogła by się obejść bez moich informacji? Chyba aż tak nie lubi mówić jak mi się wydawało. No cóż... Trochę o sobie muszę powiedzieć. Ciekawość wierci w moim żołądku wielką dziurę.
-Krew... - odezwałem się w końcu.
- co? - popatrzyła na mnie chyba nie rozumiejąc o co mi chodziło.
- Pytałaś jaką mam moc... Krew, to jest właśnie ta moc. Gdy się skupię potrafię kontrolować inną istotą. - uśmiechnąłem się do niej - teraz mi powiesz? - spytałem będąc ciekawym czy teraz mi odpowie. Pokiwała tylko przecząco palcem. To raczej znaczyło że trochę za mało... Nie chcę jej mówić co sie stało przed tym jak tu trafiłem. Chociaż? Przecież to moje dzieło, jestem artystą. A artysta powinien się chwalić co zrobił. zaśmiałem się cicho pod nosem. Patrzyłem przez chwilę w ziemię później na dziewczynę, i w jej oczy. I tak by się tego dowiedziała.
- Jeżeli chodzi o towarzysza... to nie posiadam go. Zawsze jestem sam. Chociaż w szkolę miałem nie mało znajomych. Lecz trochę szybko się tu znalazłem... - zacząłem mówić z milusim uśmiechem. - Jestem tu z jednego powodu... powodu zabawy. - Patrzyłem na nią z miłym uśmiechem, czując jak mimowolnie staje się on większy. - Lubię poczucie winy.... lubię krew... lubię życie. Staram się to wykorzystać każdą chwilę jak najlepiej. Dlatego robię to na co mam akurat ochotę. Nie zawsze się da, w szczególności będąc tu zamkniętym. Ale wiem, że kiedyś powrócę i znów... - nie dokończyłem. Powstrzymałem się. Za dużo jej już powiedziałem. - znów... będę mógł zobaczyć grób swoich rodziców. - skłamałem z powagą na twarzy. Od teraz... mówię jak najmniej. Nie może o mnie tyle wiedzieć... to... nie przyjemne uczucie... Patrzyłem w jej oczy i ponownie moją twarz rozjaśnił miły uśmiech.
-Więc...? - spytałem, wyrywając ją chyba z zamyślenie. Popatrzyła uważnie na mnie. - Kim jest ,,Rose,, ? - zadałem ponownie to pytanie. Mam nadzieję że zbytnio nie zwróciła uwagi na moje poprzednie słowa. Choćby nawet i tak od teraz zaczynają sie moje dni słuchania i milczenia.

Annabell ?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz