wtorek, 28 lipca 2015

Od Taigi C.D Kiary

- Skończ, bo Ci zaraz urwę ten Twój głupi łeb! – Sylf ponownie krzyknęła na swoje brata. Prawdę mówiąc śmiesznie było ich tak obserwować. Widać było, że są rodzeństwem, kłócili się zawzięcie.
- Przecież to nic takiego – mruknął niezadowolony
- Nic takiego?! Czy Ty słyszysz sam z siebie, jak można było popełnić taki błąd, przecież nawet dziecko wie, że tak się nie robi – zaczęła go karcić, a ja się jedynie cicho zaśmiałam, Prawdę mówiąc, zabawnie było patrzeć jak chłopak dostaje wyzywanie od swojej siostry i musi jej słuchać, bo doskonale wie, że ma rację. Wstałam i otrzepałam swoje spodnie patrząc na nich z lekkim uśmiechem
- Ja się pójdę przejść – powiedziałam do nich machając ręką. Nawet nie zwrócili uwagi, więc spokojnie poszłam wzdłuż korytarza. Tutaj powinno być czysto, więc raczej nie powinnam mieć niespodzianek, jednak tutaj nigdy nie wiadomo, ale nawet, jeśli coś spotkam to będę mogła ponownie oczyścić teren, same plusy. Mój krok był wolny i spokojny. Po krótkiej chwili odgłosy awantury już nie dochodziły do moich uszu. Czyli albo nie byli tak głośno, albo ja mam coś ze słuchem. Za rogiem usłyszałam czyjeś kroki. Nie był to żaden umarlak, ich kroki są ciężę, i słychać niekiedy ich sapanie. Tutaj były leciutkie, wodowało mi się również, że owa osoba ma kozaki, ach ten charakterystyczny dźwięk. Zauważyłam, że w rękach trzyma sztylety, więc i w moich rękach pojawiły się dwie katany, a twarz przybrała poważnych rysów.
http://media.giphy.com/media/12pOZV7Mv4AgkE/giphy.gifZilustrowałam dziewczynę wzrokiem. Jej twarz wyrażała zdziwienie, co akurat mnie nie zaskoczyło. Długie białawe włosy opadały jej na twarz. Była ode mnie niższa, zwłaszcza teraz jak była nieco nachylona. Spojrzała na mnie dosyć dużymi niebieskimi oczami, nie powiem przykuwały uwagę i dodawały jej urody.
- Kim jesteś? – Zapytałam nie zmieniając pozycji
- To raczej ja powinnam zadawać pytania – mruknęła
- Ja mam dwie katany, a Ty sztylety, chyba widać na pierwszy rzut oka kto jest w lepszej sytuacji – zaśmiałam się cicho i krótko. Nie chciałam z nią walczyć, nie miałam na to ochoty, zresztą gdyby reszta się dowiedziała, że zabiłam kogoś, kto zna inne tereny, sama mogłabym być martwa. Moje miecze znikły, a ja dalej patrzyłam na nią z powagę krzyżując ręce na piersi – A więc? – Zapytałam ponownie czekając na odpowiedź
- Kiara – odpowiedziała w końcu, również chowając swoją broń. Może wcale nie będzie tak źle, jak mi się wydawało.
- Taiga – Pomimo iż już się znałyśmy, to moja twarz nie ulegała żadnym zmianą, nie jestem z tych co uśmiechają się do każdego kto żyje, może kiedyś, ale na pewno nie teraz – Z którego jesteś sektora? – Ponownie zadałam pytanie, przeczesując słowy, które bezwładnie opadały na moją twarz. Są dni, kiedy żyją własnym życiem i nic, ani nikt im nie przeszkodzi.
- F – Podniosłam nieco jedną brew do góry – Po co Ci to wszystko widzieć? I jak się tu znalazłaś? Jest tutaj więcej osób? – Zaczęła zasypywać mnie pytaniami
- Nie tak szybko – przystopowałam ją – Tak jest nas więcej, a jestem tutaj, ponieważ niedaleko mamy schronienie – wyjaśniłam szybko. Dziewczyna spojrzała wzrok, najprawdopodobniej myśląc nad moimi słowami. W sumie nie dziwiłam jej się, sama na początku nie byłam niczego pewna. Stałam tak rozglądając się dookoła. W końcu ponownie jej wzrok spoczął na mojej osobie
- Mogłabym… -zaczęłam, ale jej przerwałam
- Potrzebujemy ludzi, jaką masz moc? – ruszyłam w drogę powrotną, a Kiara wyrównała ze mną krok
- Błękitny ogień – Powiedziała z nutką dumy
- Błękitny? – Zapytałam patrząc na nią i przechylając lekko głowę
- Różni się od zwykłego tym, że nie da się go ugasić, ani wodą, ani niczym innym. Gaśnie, kiedy ja zechce – Wyjaśniła – A Ty?...
- Tak zwana moc Rycerza. Umiem wyciągać broń z innej sfery. Tak jak widziałaś, katany znalazły się w moich dłoniach, po czym znikły. – Zatrzymałam się przed wejściem, gdzie już nikogo nie było. No tak zapomniałam, że mieli iść sprawdzić okolice. Usiadłam na się szafce i oparłam o ścianę.
- Nikogo nie ma – Powiedziała rozglądając się
- Niektórzy są na obchodach, sprawdzają teren, inni pewnie śpią, a jeszcze inni pewnie znikli w swoich zakamarkach – Wzruszyłam ramionami – Zaraz ktoś powinien się pojawić – Przeciągnęłam się wskazując krzesło, które stało nieopodal, dając tym samym znak ręką, aby dziewczyna usiadła.

(Kiara?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz