Spojrzałam przelotnie na kruchą dziewczynę z olbrzymią bronią do bezwzględnego zabijania. Przełknęłam nerwowo ślinę i już po chwili rozluźniłam czoło.
- Zabijmy skurwysyna - przytaknęłam, znów przewracając wzrok na ciemne pomieszczenie, z którego pochodziły niezidentyfikowane odgłosy. To musiał być zombie wyższej rangi, dotychczas nie miałam okazji być z nim oko w oko.
- Pani Gwen... - zatrzymała mnie jeszcze na chwilę. Ujrzałam swoje odbicie w jej ostrzu. - To na pewno dobry pomysł, by tam wchodzić?
- On zagraża grupie, jest inne wyjście? - odparłam, a na jej twarzy dostrzegłam pewną siebie dziewczynę. Może naprawdę ta strata ją wzmocniła.
Przez moment miałam na uwadze jej zachowanie. W końcu jeszcze przed chwilą stała wryta jak w ziemie i nie mogła wydać żadnego ruchu. Co jak znów zobaczy tego zombie? Cóż, muszę jej zaufać. Westchnęłam nerwowo i uniosłam szpadę w celu obrony. Krok po kroku powoli pogrążałam się w ciemności pomieszczenia.
- Jestem tuż za tobą... - wydukała, zaciskając w dłoniach ogromną broń. Przyznam, że robi wrażenie. Dyskretnie przytaknęłam głową, by dać jej jakikolwiek znak, iż rozumiem. Potem wsłuchiwałam się już tylko w odgłosy tego zwierza. Co dziwiło, ciągle było go słychać w zupełnie innym miejscu. Aż zaczynałam się gubić.
- Gdzie jest ta suka... - mruknęłam pod nosem. I nagle wszystko jakby ucichło.
Spojrzałam na Hanę, która była obok mnie, po czym chwyciłam lekko jej nadgarstek, bym nie straciła dziewczyny z oczu. Nie darowałabym sobie, gdyby coś jej się stało. Przyszła za mną i nie ma mowy, by na jej ciele znajdowała się choć ryska. Ujrzałam na ustach dziewczyny palec wskazujący ustawiony idealnie pionowo. Jej oczy naszły niepokojem, który i u mnie zaczynał rosnąć na siłach z niebywałą prędkością. Starałam się zachować spokój i darować sobie pytanie o co chodzi. Aż się zorientowałam, że za mną stoi odnaleziony potwór.
- Padnij - wyszeptała ledwo słyszalnie. Wykonałam jej polecenie i tym akcentem także ominęłam niszczycielski ruch tego trupa. Nie był zwykły. Wykonując unik i obracając się wykonałam cięty cios, wywołując głośny dźwięk u przeciwnika, który opanował swoją pieśnią całe pomieszczenie. Zakryłam uszy, bo byłam najbliżej. Zacisnęłam zęby, gdy parszywa melodia w mojej głowie była silniejsza. Aż poczułam ulgę, oraz rozmywające mi się plamy krwi na twarzy i ubraniu. Gdy się podniosłam, ujrzałam Hanę trzymającą swoją broń ku górze. Ostrze także było splamione krwią, dlatego wywnioskowałam, że to ona powstrzymała tego zombie.
- Uratowałaś mnie - na moją twarz wkradł się miły uśmiech, mieszany z troską.
< Hana? >
- Pani Gwen... - zatrzymała mnie jeszcze na chwilę. Ujrzałam swoje odbicie w jej ostrzu. - To na pewno dobry pomysł, by tam wchodzić?
- On zagraża grupie, jest inne wyjście? - odparłam, a na jej twarzy dostrzegłam pewną siebie dziewczynę. Może naprawdę ta strata ją wzmocniła.
Przez moment miałam na uwadze jej zachowanie. W końcu jeszcze przed chwilą stała wryta jak w ziemie i nie mogła wydać żadnego ruchu. Co jak znów zobaczy tego zombie? Cóż, muszę jej zaufać. Westchnęłam nerwowo i uniosłam szpadę w celu obrony. Krok po kroku powoli pogrążałam się w ciemności pomieszczenia.
- Jestem tuż za tobą... - wydukała, zaciskając w dłoniach ogromną broń. Przyznam, że robi wrażenie. Dyskretnie przytaknęłam głową, by dać jej jakikolwiek znak, iż rozumiem. Potem wsłuchiwałam się już tylko w odgłosy tego zwierza. Co dziwiło, ciągle było go słychać w zupełnie innym miejscu. Aż zaczynałam się gubić.
- Gdzie jest ta suka... - mruknęłam pod nosem. I nagle wszystko jakby ucichło.
Spojrzałam na Hanę, która była obok mnie, po czym chwyciłam lekko jej nadgarstek, bym nie straciła dziewczyny z oczu. Nie darowałabym sobie, gdyby coś jej się stało. Przyszła za mną i nie ma mowy, by na jej ciele znajdowała się choć ryska. Ujrzałam na ustach dziewczyny palec wskazujący ustawiony idealnie pionowo. Jej oczy naszły niepokojem, który i u mnie zaczynał rosnąć na siłach z niebywałą prędkością. Starałam się zachować spokój i darować sobie pytanie o co chodzi. Aż się zorientowałam, że za mną stoi odnaleziony potwór.
- Padnij - wyszeptała ledwo słyszalnie. Wykonałam jej polecenie i tym akcentem także ominęłam niszczycielski ruch tego trupa. Nie był zwykły. Wykonując unik i obracając się wykonałam cięty cios, wywołując głośny dźwięk u przeciwnika, który opanował swoją pieśnią całe pomieszczenie. Zakryłam uszy, bo byłam najbliżej. Zacisnęłam zęby, gdy parszywa melodia w mojej głowie była silniejsza. Aż poczułam ulgę, oraz rozmywające mi się plamy krwi na twarzy i ubraniu. Gdy się podniosłam, ujrzałam Hanę trzymającą swoją broń ku górze. Ostrze także było splamione krwią, dlatego wywnioskowałam, że to ona powstrzymała tego zombie.
- Uratowałaś mnie - na moją twarz wkradł się miły uśmiech, mieszany z troską.
< Hana? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz