Szybko zasnęła. Chwilę później poczułem odór zgniłego mięsa. Zgasiłem
ognisko i poszedłem coś z tym zrobić. Idą i zabijając nie umarłych
zauważyłem jakąś dziewczynę... Ciekawe skąd się tu wzięła... ona chyba
też mnie zauważyła. Podeszła do mnie.
-Shura - powiedziała a ja się do niej miło uśmiechnąłem co też wywołało na jej twarzy uśmiech.
- Vincent - odpowiedziałem - skąd tu się wzięłaś? - spytałem od razu.
- Nie daleko zatrzymałam sie ze swoimi braćmi - odpowiedziała.
- Braćmi? - spytałem zdezorientowany. A ona odpowiedział mi tylko
śmiechem, no cóż. Co jakiś czas mój wzrok wędrował po jej sylwetce.
Zaprowadziła mnie tam. Lecz gdy tylko zobaczyłem Daykę, humor znacznie
mi się poprawił. Znowu powtórzy się scena ze szkoły? Mam taką nadzieję.
Miałem z niego niezły ubaw. Nic się nie zmienił. Nadal taki chudy.
Chociaż jedno się w nim zmieniło. Po wymienieniu z nim kilku słów rzucił
się na mnie. Teraz jego smutek przerodził się w agresję? Nawet
skuteczną. Sukin.syn wyrwał mi kolczyka! De.bil. Pożałuje tego. Wyszedł
Gdzieś z dziewczyną... Przecież nic bym jej nie zrobił. Chyba... Gdy
tylko usłyszałem pytanie Carl'a przypomniało mi się kogo ja zostawiłem.
Jeżeli to co mi powiedziała było prawdą nie obroni się przed
szwendaczami... Chyba że... ,,Rose,, Prawdopodobnie jest jej
przeciwieństwem. Bacznie obserwowałem chłopaka, ciekawe... Nawet nie
pomyślałem o tym ze mogę przez takie coś dostać infekcji. Nie było to
przyjemne uczucie gdy przemywał mi ranę. Co jakiś czas spoglądałem na
chłopka.Kolejna słodycz... coś mi się wydaję że ludzie za bardzo mnie
rozpieszczają.
- Ty też jesteś braciszkiem. -Usłyszałem go i uśmiechnięty patrzyłem na
to co robi. Gdy zauważyłem że męczennik wrócił wstałem i popatrzyłem na
Carl'a.
- Za nie długo wrócę... Zostawiłem kogoś. - powiedziałem uśmiechnięty i
poklepałem Dayk'iego po policzku. Złapał moją dłoń i wykręcił ją w drugą
stronę, po chwili puścił.
-Pożałujesz tego. - syknąłem mu do ucha i odszedłem w swoją stronę. Mam
nadzieję że dziewczynie nic się nie stało. Gdy już dotarłem do
pomieszczenia gdzie zostawiłem dziewczynę, delikatnie otworzyłem do
niego drzwi i rozejrzałem się. Siedziała oparta plecami o ścianę.
- Nie było mnie trochę czasu... Ale znalazłem innych - powiedziałem uśmiechnięty. Mam nadzieję że pójdzie razem ze mną do nich.
Annabell?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz