czwartek, 30 lipca 2015

Od Vincent'a C.D Annabell

Szybko zasnęła. Chwilę później poczułem odór zgniłego mięsa. Zgasiłem ognisko i poszedłem coś z tym zrobić. Idą i zabijając nie umarłych zauważyłem jakąś dziewczynę... Ciekawe skąd się tu wzięła... ona chyba też mnie zauważyła. Podeszła do mnie.
-Shura - powiedziała a ja się do niej miło uśmiechnąłem co też wywołało na jej twarzy uśmiech.
- Vincent - odpowiedziałem - skąd tu się wzięłaś? - spytałem od razu.
- Nie daleko zatrzymałam sie ze swoimi braćmi - odpowiedziała.
- Braćmi? - spytałem zdezorientowany. A ona odpowiedział mi tylko śmiechem, no cóż. Co jakiś czas mój wzrok wędrował po jej sylwetce. Zaprowadziła mnie tam. Lecz gdy tylko zobaczyłem Daykę, humor znacznie mi się poprawił. Znowu powtórzy się scena ze szkoły? Mam taką nadzieję. Miałem z niego niezły ubaw. Nic się nie zmienił. Nadal taki chudy. Chociaż jedno się w nim zmieniło. Po wymienieniu z nim kilku słów rzucił się na mnie. Teraz jego smutek przerodził się w agresję? Nawet skuteczną. Sukin.syn wyrwał mi kolczyka! De.bil. Pożałuje tego. Wyszedł Gdzieś z dziewczyną... Przecież nic bym jej nie zrobił. Chyba... Gdy tylko usłyszałem pytanie Carl'a przypomniało mi się kogo ja zostawiłem. Jeżeli to co mi powiedziała było prawdą nie obroni się przed szwendaczami... Chyba że... ,,Rose,, Prawdopodobnie jest jej przeciwieństwem. Bacznie obserwowałem chłopaka, ciekawe... Nawet nie pomyślałem o tym ze mogę przez takie coś dostać infekcji. Nie było to przyjemne uczucie gdy przemywał mi ranę. Co jakiś czas spoglądałem na chłopka.Kolejna słodycz... coś mi się wydaję że ludzie za bardzo mnie rozpieszczają.
- Ty też jesteś braciszkiem. -Usłyszałem go i uśmiechnięty patrzyłem na to co robi. Gdy zauważyłem że męczennik wrócił wstałem i popatrzyłem na Carl'a.
- Za nie długo wrócę... Zostawiłem kogoś. - powiedziałem uśmiechnięty i poklepałem Dayk'iego po policzku. Złapał moją dłoń i wykręcił ją w drugą stronę, po chwili puścił.
-Pożałujesz tego. - syknąłem mu do ucha i odszedłem w swoją stronę. Mam nadzieję że dziewczynie nic się nie stało. Gdy już dotarłem do pomieszczenia gdzie zostawiłem dziewczynę, delikatnie otworzyłem do niego drzwi i rozejrzałem się. Siedziała oparta plecami o ścianę.
- Nie było mnie trochę czasu... Ale znalazłem innych - powiedziałem uśmiechnięty. Mam nadzieję że pójdzie razem ze mną do nich.
Annabell?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz