Niby każdy z grupy wie gdzie są pozostali i zna wszystkie miejsca, jednak, jeśli trzeba kogoś znaleźć, to jest to niewyobrażalnie trudne. Jak na ironię losu, zawsze gdy się kogoś szuka to nie można ich znaleźć. Chyba każdy zna to uczucie i nie muszę wyjaśniać, jakie to frustrujące. W końcu zauważyłam dziewczynę w różowych włosach, obok czarnowłosej. W końcu, ile można ich szukać. Jak ją mogłam przestraszyć, skoro jedynie się odezwałam? No cóż, każdy boi się czegoś innego. Więc chyba nie mam prawa jej oceniać zwłaszcza, że jej nie znam. Chociaż nie wydawała się zła, gdybym ją zobaczyła na ulicy pomyślałabym, że idzie obok mnie najzwyczajniejsza w świecie licealista, ciesząca się swoim życiem. Jednak nie spotkałam jej uśmiechniętej, idącej do szkoły, tylko w zakamarkach więzienia. Czyli jak każdy ma też mroczną stronę. Usiadłam naprzeciwko nich
- Ja nikogo nie straszę – burknęłam – Sylv, jeszcze wypoczywa. Po ostatnim razie straciła zdecydowanie za dużo energii – spojrzałam na Gwen, jej wzrok zdradzał, że niezwykle się martwi, zresztą również się martwiłam
- Po tym, jak użyła swoją moc pod tymi kratami? – Zapytała Aszer. Gwen jedynie zaprzeczyła potrząsając głową
- Już wtedy była osłabiona, ale niedawno byliśmy na można by rzec, że treningu połączonym z obchodami terenów. Weszliśmy do złego korytarza, było zbyt ciemno, Sylvanas zauważyła stado psów, a na dokładkę zjawili się szwendacze. Zrobiła zbyt wiele – westchnęła czarnowłosa odwracając wzrok
- Rozumiem – powiedziała cicho słuchaczka, która od razu zapadła w swoich myślach. Cóż nie wiem czy próbowała to ukryć czy też nie, jedno jest pewne było to po niej widać. Jej wzrok był pusty i skierowany w jeden punkt, podobnie jak Gwen
- Ale rozmawiałam z naszą lekarką – zaczęłam – Czekaj niech sobie przypomnę jej imię – mruknęłam pod nosem, zastanawiając się, jednak za cholere nie mogłam sobie przypomnieć jej imienia. Słyszałam, je tylko raz, może dwa. Pamiętałam je doskonale, po prostu teraz jakoś mi wyleciało.
- Hana – Powiedziała Gwen z lekkim uśmiechem widząc moje zakłopotanie
- Dokładnie! – Wskazałam na nią palcem z uśmiechem, wiem, że tak nie wypada, ale to był odruch, o którym ciężko było mi zapomnieć – Spotkałam ją, jak szła zmienić bandaże, mówiła, że za kilka dni wróci do pełni sił, ale ciągle cały czas śpi. Nie znam się na tym, ale z tego, co mówiła regeneruje się – zakończyłam swoją wypowiedź. Zabierając butelkę z piciem. Miło było poczuć zimną wodę w swoich ustach. Była to jedna z niewielu rzeczy, które lubiłam tutaj robić. Już od dłuższego czasu marzę, aby wskoczyłam do basenu, jeziora, morza jakiegokolwiek zbiornika z wodą. Zanurzyć się i już nie wypływać, po prostu tam zostać. Dobrze, że za marzenia nie ma kar.
- Dobre, chociaż to – mruknęła Gwen, ciągle pogrążona w swoich myślach.
Siedziałam obserwując wodę w butelce, kiedy do moich uszu doleciała dosyć znana melodia. Jednak… jak to możliwe, żebym ją tutaj usłyszała, czyżby ktoś w oddali ją śpiewał? A może znowu coś ewoluowało i teraz przyciąga muzyką do siebie?
- Słyszycie? – Zapytałam z powagą podnosząc głowę
- Co? – Zapytały wręcz jednocześnie. Nie mówicie mi, że już wariuje
- Muzyka – Odpowiedziałam jedynie wychodząc z pomieszczenia. Szłam za dźwiękami, jak zaczarowana
- Taiga, dobrze się czujesz? – Za ramię złapała mnie Gwen, tym samym zatrzymując.
- Wiem, co słyszę – powiedziałam z powagą, ciągnąc ją, a tym samym Aszer. Z czasem dźwięki stawały się coraz głośniejsze, a moje towarzyszki mi chyba uwierzyły, gdyż szły bez potrzeby ciągnięcia ich za sobą. Ostrożnie weszłyśmy do pomieszczenia, nikogo nie było. Na biurku stało małe radyjko, z którego wydobywały się znane mi dźwięki. Spojrzałam na dziewczyny, które były równie zdziwione, co ja.
- To możliwe? – Zapytałam przechylając lekko głowę. Przecież tutaj nic nie powinno odbierać, i jak to możliwe, że nikt tego wcześniej nie zauważył? Jednak skoro mamy radio, to czy możliwe jest usłyszenie jakiś wiadomości? A może nawet wysłanie jakieś?
(Aszer?Gwen?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz