Niedobór Magii? Słyszałam o tym kiedyś, jednak nie sądziłam, że
kiedykolwiek zobaczę to na własne oczy. Spojrzałam zdezorientowana na
Nagito, skąd on wie takie rzeczy? Przecież nawet Hana nie wykryła u niej
nic takiego. Gwen zrobiła duże oczy patrząc na swoją przyjaciółkę.
Wszyscy zamilkli.
- Jak możemy jej pomóc? – Spojrzałam na Nagito pytająco, ten jedynie
podrapał się w tył głowy. Nie jestem pewna czy po prostu nie wiedział,
czy też nie chciał nam powiedzieć. Jednak mój wzrok cały czas na nim
widniał, więc w końcu westchnął, co oznaczało, że wyjawi nam ten sekret
- Ktoś musiałby jej oddać trochę magii – powiedział w końcu
- Jak można oddać komuś magię? Przecież to niemożliwe, każdy tutaj ma
inną, nie znajdzie się nikt z takimi samymi mocami jak Sylvanas! –
Zaczęła oburzona Gwen. Podeszłam do niej, kładąc dłoń na jej ramieniu i
starając się ją uspokoić.
- Ja tylko powiedziałem sposób – chłopak wzruszył ramionami
- Może Hana da radę coś wymyślić – powiedziałam zastanawiając się –
Barto, Ty nie mógłbyś? Przecież jesteś jej bratem, macie jakieś wspólne
cechy, w końcu te same geny – zaczęłam starając się wymyślić jakąkolwiek
pomoc dla leżącej dziewczyny. Poczułam głowa głowa Nagito opada na
moją, na to stał do mnie tyłem i był wyższy, więc mógł sobie na takie
coś pozwolić. Jednak teraz nie zwracałam na niego najmniejszej uwagi,
najważniejsza była Sylv.
- Jeśli będę mógł – odpowiedział chłopak, patrząc na każdego pomieszczeniu.
- Musicie to jakoś sprawdzić – Nagito wzruszył ramionami – Siostrzyczko
wracamy? – Zapytał ciągnąc mnie za sznurek, który znajdował się przy
moich spodniach
- Nie teraz – spojrzałam na niego z powagą – Wiesz, w jaki sposób można
to sprawdzić? Skoro zauważyłeś, że choruje akurat na to, to na pewno
znasz jakiś sposób, on jej jest bratem może oddać jej trochę swojej
mocy? Powiedz, że może – zaczęłam zasypywać go pytaniami, a raczej
błaganiem.
- Ja nie wiem – przyznał w końcu – Jesteś na mnie zła?
- Nie, nie jestem – westchnęłam
- Musimy spróbować wszystkiego – wtrąciła od razu Gwen – Barto idź po
Hane, ta na pewno coś wymyśli – jej głos był stanowczy. Chłopak nawet
nie mruknął, po prostu wstał i udał się po dziewczynę, która zajmowała
się u nas leczeniem. Wszyscy czekaliśmy w napięciu, gdy badała Sylv.
Siedziałam na komodzie, a obok mnie stał Nagito.
- Myślisz, że wszystko będzie z okej? – Zapytałam go, przyglądając się poczynaniom małej dziewczyny
- Nie widziałem jeszcze kogoś, kto by całkowicie z tego wyszedł – przyznał z obojętnym wyrazem twarzy
- Nie chce, żeby coś jej się stało – powiedziałam ze smutkiem –
Uratowała mnie – wyznałam cicho – Gdybym nie dołączyła, nie byłoby nas
tam, nikt nie chciałby iść tak sobie o, do niczego takiego by nie doszło
– chwyciłam się za ramie, a wzrok wbiłam w podłogę. Nie mogłam sobie
darować, że właśnie z mojej winy tutaj leży. Gdyby mnie tam nie było nie
wydałaby ostatniej strzały, Gwen na pewno by sobie poradziła inaczej.
Przy nich jestem mała, słaba. Poczułam, że ktoś szturcha mnie w ramie.
Spojrzałam zdezorientowana na Nagito
- Nie słuchasz mnie – mruknął widząc mój wzrok
- Zamyśliłam się – przyznałam spokojnie – Wiadomo już coś? Hana coś znalazła? – zaczęłam z nadzieją w głosie
- Jeszcze ją badają, mówiłem o czymś innym – Wydawało mi się, że
ogarnęła go lekka irytacja, no cóż w sumie się nie dziwiłam. Mówił do
mnie przez dłuższą chwilę, a ja się zupełnie wyłączyłam. Ponownie
spojrzałam na niego
- Przepraszam – Nie mówiłam tego zbyt często, ale teraz wydawało mi się
to na miejscu – Mógłbyś powtórzyć? – Uśmiechnęłam się do niego
delikatnie, jednak słabo
(Nagito?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz