sobota, 18 lipca 2015

Od Taigi C.D Nagito

Niedobór Magii? Słyszałam o tym kiedyś, jednak nie sądziłam, że kiedykolwiek zobaczę to na własne oczy. Spojrzałam zdezorientowana na Nagito, skąd on wie takie rzeczy? Przecież nawet Hana nie wykryła u niej nic takiego. Gwen zrobiła duże oczy patrząc na swoją przyjaciółkę. Wszyscy zamilkli.
- Jak możemy jej pomóc? – Spojrzałam na Nagito pytająco, ten jedynie podrapał się w tył głowy. Nie jestem pewna czy po prostu nie wiedział, czy też nie chciał nam powiedzieć. Jednak mój wzrok cały czas na nim widniał, więc w końcu westchnął, co oznaczało, że wyjawi nam ten sekret
- Ktoś musiałby jej oddać trochę magii – powiedział w końcu
- Jak można oddać komuś magię? Przecież to niemożliwe, każdy tutaj ma inną, nie znajdzie się nikt z takimi samymi mocami jak Sylvanas! – Zaczęła oburzona Gwen. Podeszłam do niej, kładąc dłoń na jej ramieniu i starając się ją uspokoić.
- Ja tylko powiedziałem sposób – chłopak wzruszył ramionami
- Może Hana da radę coś wymyślić – powiedziałam zastanawiając się – Barto, Ty nie mógłbyś? Przecież jesteś jej bratem, macie jakieś wspólne cechy, w końcu te same geny – zaczęłam starając się wymyślić jakąkolwiek pomoc dla leżącej dziewczyny. Poczułam głowa głowa Nagito opada na moją, na to stał do mnie tyłem i był wyższy, więc mógł sobie na takie coś pozwolić. Jednak teraz nie zwracałam na niego najmniejszej uwagi, najważniejsza była Sylv.
- Jeśli będę mógł – odpowiedział chłopak, patrząc na każdego pomieszczeniu.
- Musicie to jakoś sprawdzić – Nagito wzruszył ramionami – Siostrzyczko wracamy? – Zapytał ciągnąc mnie za sznurek, który znajdował się przy moich spodniach
- Nie teraz – spojrzałam na niego z powagą – Wiesz, w jaki sposób można to sprawdzić? Skoro zauważyłeś, że choruje akurat na to, to na pewno znasz jakiś sposób, on jej jest bratem może oddać jej trochę swojej mocy? Powiedz, że może – zaczęłam zasypywać go pytaniami, a raczej błaganiem.
- Ja nie wiem – przyznał w końcu – Jesteś na mnie zła?
- Nie, nie jestem – westchnęłam
- Musimy spróbować wszystkiego – wtrąciła od razu Gwen – Barto idź po Hane, ta na pewno coś wymyśli – jej głos był stanowczy. Chłopak nawet nie mruknął, po prostu wstał i udał się po dziewczynę, która zajmowała się u nas leczeniem. Wszyscy czekaliśmy w napięciu, gdy badała Sylv. Siedziałam na komodzie, a obok mnie stał Nagito.
- Myślisz, że wszystko będzie z okej? – Zapytałam go, przyglądając się poczynaniom małej dziewczyny
- Nie widziałem jeszcze kogoś, kto by całkowicie z tego wyszedł – przyznał z obojętnym wyrazem twarzy
- Nie chce, żeby coś jej się stało – powiedziałam ze smutkiem – Uratowała mnie – wyznałam cicho – Gdybym nie dołączyła, nie byłoby nas tam, nikt nie chciałby iść tak sobie o, do niczego takiego by nie doszło – chwyciłam się za ramie, a wzrok wbiłam w podłogę. Nie mogłam sobie darować, że właśnie z mojej winy tutaj leży. Gdyby mnie tam nie było nie wydałaby ostatniej strzały, Gwen na pewno by sobie poradziła inaczej. Przy nich jestem mała, słaba. Poczułam, że ktoś szturcha mnie w ramie. Spojrzałam zdezorientowana na Nagito
- Nie słuchasz mnie – mruknął widząc mój wzrok
- Zamyśliłam się – przyznałam spokojnie – Wiadomo już coś? Hana coś znalazła? – zaczęłam z nadzieją w głosie
- Jeszcze ją badają, mówiłem o czymś innym – Wydawało mi się, że ogarnęła go lekka irytacja, no cóż w sumie się nie dziwiłam. Mówił do mnie przez dłuższą chwilę, a ja się zupełnie wyłączyłam. Ponownie spojrzałam na niego
- Przepraszam – Nie mówiłam tego zbyt często, ale teraz wydawało mi się to na miejscu – Mógłbyś powtórzyć? – Uśmiechnęłam się do niego delikatnie, jednak słabo

(Nagito?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz