Wyprostowałem się z uśmiechem i westchnąłem, niezła z niej aktorka.
- Poszukam czegoś do jedzenia - Powiedziałem szukając czegoś godnego
uwagi na metalowych szafkach, próbując także nadsłuchiwać zbliżających
się zagrożeń, jednak Nagito miał rację, przez szpilki Suzushikujo nie
mogłem nic więcej usłyszeć prócz echa która wydawały. Jednak nic nie
znalazłem, westchnąłem głośno i krzyknąłem do Suzu.
- Masz coś? - Usłyszałem tylko zbliżające się kroki
- Butelkę wody - odparła
- Dobre i to - Uśmiechnąłem się - Ciekawe gdzie Nagito zniknął - Podrapałem się z tyłu głowy
- Oby nie wrócił - Mruknęła idąc w kierunku wyjścia, rozumiem, ze go nie
lubiła ale chyba trochę przesadza na pewno zdaje sobie sprawę z tego,
że w grupie mamy większe szanse, widać, że większość decyzji podejmuje
spontanicznie, kiedyś mogłoby to ją zgubić
- Nie bądź dla niego taka - Zaśmiałem się głupkowato - Może pójdźmy w poszukiwaniu stołówki co? - Zapytałem
- Pewnie każdy głupi na to wpadł - Syknęła przez zęby
- Albo mogli myśleć tak jak ty i nie kierować się tam myśląc, że już
ktoś to zrobił, a nawet jeśli musiało coś zostać no nie? Więzienie dla
osób z darem dostaje wielkie dostawy co miesiąc by zmniejszyć ryzyko
ucieczki - Wytłumaczyłem
- Dużo o tym wiesz - Zdziwiła się - No dobra, sprawdzimy -
odpowiedziałem jej tylko szczerym uśmiechem i wyszedłem na korytarz
patrząc za zagrożeniem, nic... po chwili znowu ku moim uszom doszły
szpilki Suzushikujo, chyba poproszę Nagito by je spalił... Właśnie...
- Nie możemy iść bez Nagito, poczekajmy na niego - Powiedziałem
- Trzeba było się nie oddalać - Parsknęła pokazując, że nie podoba się
jej ten pomysł, raczej miała nadzieję, że go zgubimy- No prowadź...
Pamiętałem dokładnie drogę do stołówki, prowadzili tam dobrze
sprawujących się więźniów, a reszcie zanosili do celi, nie pozwalali im
wręcz wychodzić. No cóż trudno zapomnieć to ohydne jedzenie, cieszę się
że umiem gotować, może coś z tego upichce. Po chwili dostrzegłem
charakterystyczne drzwi do jadalni. Tak! Zatrzymałem jednak Suzushikujo
ręką, a ona zrobiła pytającą minę.
- Zejmij - Wskazałem na szpilki
- Nie ma mowy - Chciała już podnieść głos ale zatkałem jej usta
- J-A-D-A-L-N-I-A - Przeliterowałem jej to słowo - Może tam być sporo
szwendaczy, czy nie więcej, jak nad nie usłyszą i spojrzymy do środka
przez okienko i będzie ich mało wejdziemy, ale jeśli usłyszą twoje
stukanie to się na nas rzucą a jak pośrodku nich będzie coś większego to
jesteśmy wiadomo gdzie - Powiedziałem z uśmiechem, dziewczyna
wiedziała, ze podałem dobre argumenty i powoli zdjęła buty. Podszedłem
jak najciszej ostrożnie stawiając kroki i zajrzałem do środka. Były
szwendacze, dobra nasza, nikt tędy nie przechodził. Po chwili
dostrzegłem kolejne drzwi prowadzące na zaplecze, gdzie przetrzymywana
jest żywność, aż poczułem jak burczy mi w brzuchu, odwróciłem się do
dziewczyny.
- Jest ich około sześciu, dwóch za pierwszym stołem, jeden po prawej i
dwóch na końcu sali przy drzwiach do zaplecza - Wytłumaczyłem jej
sytuację
< Suzushikujo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz