sobota, 18 lipca 2015

Od Dayki C.D Carl

Zdziwiło mnie że on mnie... przytulił? Powinienem wrócić do swoich poprzednich zajęć, za nim go spotkałem. Nie chodzi mi o rozwalanie głów zombi...Gdy skończyłem jeść odłożyłem... ,,talerz,,. Podziękowałem dziewczynie, i usiadłem opierając się plecami o ścianę przez długi czas wpatrywałem się w sufit. Nie spodziewałem się tego że Carl tak szybko wróci i czepi się mojej ręki. Powoli wycofałem dłoń do siebie i obserwowałem go uważnie.
- Jak znajdziemy jakiś prysznic czy coś to chętnie skorzystam.- mruknąłem pod nosem i wstałem. Ruszyłem w stronę drzwi.Popatrzyłem na nich czy idą... Otworzyłem drzwi. Nic. Mam się cieszyć czy smucić? No trudno, jeszcze będę mieć okazję do zabawy. Ponownie postanowiłem iść trochę w tyle. Niestety... nic się nie działo. Po kilku minutach doszliśmy do owego skrzyżowania. Teraz... w która stronę mamy iść? Usiadłem na ziemi, czekając w którą stronę zaczną iść. Pójdę za nimi. Nie mam dobrego humoru by cały czas łazić, wolę sobie posiedzieć w jednym miejscu... w spokoju... Znowu usłyszałem ten trzask co wtedy. Mam dziwne wrażenie że coś jeszcze za nami idzie. Albo mam problemy jeszcze ze słuchem. No trudno słysząc go szybko podniosłem sie z ziemi i zacząłem iść w lewo tak czy owak nie mam ochoty sprawdzać czy rzeczywiście coś za nami idzie.
- Gdzie idziesz? - usłyszałem głos dziewczyny za plecami odwróciłem się
- Nie wiem. - wzruszyłem ramionami - Ale właśnie w tym jest cała frajda - zaśmiałem się pod nosem i zacząłem iść dalej. Chyba jednak zaczęli iść za mną... Leprze to niż sprawdzanie tego co może za nami być. Idąc dalej przed siebie czułem się coraz bardziej obserwowany pewnym momencie coś skoczyło mi na głowę szybko udało mi się tego pozbyć nim się zorientowałem to był... kotek!!! Mały słodki kotek! ...próbujący mnie zjeść... Nie ważne. To chyba leprze od tego co może być za nami. Znowu się na mnie rzucił. Ale szybko ko kopnąłem, nie dawał za wygraną. No to co? nie zabije kotka... szkoda mi zwierzątka... będzie mi smutno...To było przerażające że takie małe słodkie zwierzątko próbuje mnie zabić.
-Weście go ode mnie! - wrzasnąłem widząc że ich to śmieszy. Muszę szybko coś wymyślić jak się go pozbyć. Może jest lampa... Popatrzyłem na sufit, nie ma. W oddali zauważyłem jakąś skrzynkę szybko po nią pobiegłem a kot oczywiście za mną. Zamknąłem go w niej. Z głupią miną i dziwnym uśmiechem zacząłem odchodzić od tej skrzynki. Usłyszałem jego miauczenie. Zrobiło mi się go szkoda, odwróciłem się w stronę skrzynki. Nie zostawi go tam. Ale jeżeli go wypuszczę, zje mnie. Patrzyłem na skrzynkę z której wydobywało się miauczenie... ,,proszenie o pomoc,, - tak przynajmniej brzmiało to w moim umyśle. Ja go tam nie zostawię! Będzie się tam męczyć. Patrzyłem na skrzynkę i myślałem nad tym pewnie już dłuższą chwilę bo poczułem jak zaczynają mnie ciągnąć by iść dalej. Nie przeszkadzało mi to tam jest kotek, którego tam zamknąłem. Jeżeli zdechnie to będzie moja wina...
- On się tam męczy - powiedziałem cicho i spróbowałem się wyrwać by go wypuścić.

Shura? Carl?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz