Patrzyłam jak sprawnie idzie mu szycie, mego zranionego pluszaka.
Mówiłam cały czas do niego, jednak ten mnie nawet nie słuchał, zupełnie
jakby był w jakimś transie. Westchnęłam jedynie siadając na szafkę. Cały
czas dokładnie mu się przeglądałam. Cały widok zasłaniał mi swoimi
plecami, więc przymknęłam oczy pogrążając się w swoich myślach.
Zaskoczył mnie tym, że zgodził się na szycie, nawet zbytnio się nie
stawiał. Czy mogę powiedzieć, że to jest miłe? W końcu odwrócił się do
mnie, a ja zeskoczyłam z szafki na równe nogi. Wzięłam swojego kotka,
patrząc na niego przez chwilę dziwnym wzrokiem. Przejechałam palcem po
kryształowym sercu, które znajdowało się na odpowiednim miejscu.
Kryształ idealnie wkomponował się w jego czarny kolorek. Podniosłam
wzrok na chłopaka, nie wiedząc, co powiedzieć. Wyraz jego twarzy również
był inny, bardziej… milszy?
- Może być? – Zapytał widząc mój wyraz twarzy – Brakowało trochę
materiału, więc pomyślałem… - zaczął, a ja uśmiechnęłam się jak małe
dziecko, które właśnie odpakowało swój prezent urodzinowy
- Jest cudowny – powiedziałam uradowana, zakryłam ręką usta i zaczęłam
chichotać. Skoczyłam w przód, trzymając ręce jak najwyżej, a w nich
mojego nowego pluszaka – Wygląda zupełnie jak nowy – nie mogłam ukryć
swoje zachwytu. Spojrzałam na chłopaka z tym samym uśmiechem – Dziękuje –
powiedziałam nieco ciszej, odkładając mojego przyjaciela na parapet,
który znajdował się obok mojego łóżka
- Tu jesteście – usłyszałam głos Gwen – Blisko nas pojawili się
niechciani goście – poinformowała, kiwnęłam głową, a mój uśmiech
momentalnie zniknął. Stanęłam na równe nogi i udałam się za nią, obok
mnie szedł ten chłopak, był dziwnie spokojny
- Jestem Taiga – powiedziałam nagle, dalej patrząc przed siebie – Nie przedstawiłam się – dodałam
- Nagito – usłyszałam jego głos.
Jednak nie było czasu, na gadanie, w korytarzu było już słychać
zbliżających się gości. W moich rękach pojawiły się dwa miecze, a sama
westchnęłam cicho. Nawet chwili wytchnienia z nimi nie ma. Jednak, czego
innego można się spodziewać. Z daleka było widać, że nie jest ich zbyt
wielu. Zauważając nas zaczęli iść szybciej, zagęszczając ruchy i przy
okazji coś ciągnąc, wypadało, że każdy miał do zabicia dwóch.
Wyciągnęłam miecze przed siebie stając w odpowiedniej pozycji, chciałam
już ruszyć, kiedy wszyscy jakby zamarli w bezruchu, po czym padli, z
ziemi wystawały odłamki kryształu. Wszyscy spojrzeli na Nagito, który
stał tak jak poprzednio.
- Coś ze sobą wlekli – mruknęłam omijając ich. Zobaczyłam jedynie nogi
czegoś, kiedy ktoś zakrył mi oczy. Nie wiedziałam, kto to i miałam
ochotę mu walnąć, kiedy usłyszałam cichy i spokojny głos
- Siostrzyczka nie może tego oglądać – wyszeptał Nagito. Siostrzyczka?
Nie odsłaniając mi oczu odciągnął mnie od tego miejsca. Mogłam się
domyślić, co tam było, a prawdą jest, że mój żołądek ostatnio nie
wytrzymuje takich scen.
- Siostrzyczko? – Spojrzałam na niego zaskoczona – Przecież nie jestem Twoją siostrą – mruknęłam krzyżując ręce na piersi
(Nagito?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz