czwartek, 16 lipca 2015

Od Aszer CD Taigi

- Jak widać możliwe. - Odpowiedziała równie zdziwiona Gwen. W sumie.. Są dość spore plusy tego radia. Bo skoro mamy radio to może da się wysłać wiadomość? Tylko.... Ciekawe do kogo.... Bo co jeśli i na zewnątrz zostali zakażeni? Ile jeszcze zostało takich ludzi jak my? Jest nas już dość sporo, ale to i tak mało w porównaniu do tych zombi i podobnych stworzeń.... Dziewczyny podeszły do niego a ja jedynie zostałam z tyłu. Lepiej trzymać się na dystans bo zniszczę te radio.....
- Miła muzyka... Wiecie jak to obsłużyć? Przyda się do czegoś oprócz grania melodii? - Spytałam jednym tchem. Oparłam się o ścianę i czekałam aż coś tam powiedzą.
- Właśnie nad tym pracujemy... - Mruknęła Taiga. Lepiej żebym im nie przeszkadzała.
- To ja.... Przejdę się. - I bez zbędnych ceregieli wyszłam z ''pokoju''... Co by tu porobić... Wiem! Odwiedzę ten cholerny mur.... Zaczęłam manewrować pomiędzy korytarzami. Co jak co, ale mam dość dobrą pamięć.... Możliwe, że mogłabym im pomóc i może nawet zachowałam się chamsko tak nagle wychodząc, ale ja taka jestem... Będą musieli się przyzwyczaić.. Chociaż w porównaniu do Barta jestem całkiem normalna... Gdzieś tak w połowie drogi usłyszałam odgłos przypominający jakby metal się wyginał... I tak właśnie było. Za bardzo się zamyśliłam i moja moc bezkarnie maltretowała kratę przy najbliższej celi... I to są minusy bycia panią nad metalem.. Zwłaszcza jak się nie panuje nad tym. Kraty wygięły się w kształcie głowy misia... To jest dobijające i upokarzające. Później to spróbuję naprawić... Spróbuję to dobre określenie. Rzadko kiedy udaje mi się przywrócić w stare miejsce to, co już dotknęłam swoją mocą. Stanęłam nad górą zgniłych ciał i gdyby nie kraty, dawno bym się w nich utopiła.. A raczej zadusiła się ich smrodem. Oparłam się o ścianę i... Dałam spust swoim starym nawykom.
- No Panno Aszer, ciekawie się byczysz, co nie? - Odezwałam się sama do siebie. Czasami muszę tak robić. Inaczej czuję, że kiedyś nie wytrzymam i zrobię to na czyiś oczach, a raczej uszach i się skompromituję.
- A niby co mam robić? Zepsuć te radio?! Dzięki za taką przyjemność... !!
- Mówię o tym, że gdyby nie ta moc, żyłabyś ciekawie jako normalna licealistka... A niestety musisz żyć w tym więzieniu dla nienormalnych.
- Jeszcze jakieś sugestie?
- Jestem tylko twoją drugą stroną. Przyzwyczaiłaś się do tego... - Czułam się jakbym rozmawiała ze swoją ciemną i buntowniczą stroną... Zazwyczaj takie rozmowy prowadzę w głowie ale dzisiaj miałam ochotę na rozmowę na głos.
- Ehym.... Mam ochotę się wyszaleć... Ale oczywiście nie! Zawsze muszę się trzymać na tak zwanej smyczy.... - Stanęłam twarzą w ścianę i ze złością zaczęłam ją kopać i walić swoimi marnymi piąstkami. Mam jeszcze pistolet, ale wolę nie wykorzystywać naboi na moje huśtawki nastroju... Czy humoru, wszystko jedno... Że tak powiem robiłam to samo jeszcze z parę minut i przy okazji waliłam co chwila dość długą wiązankę. Wreszcie się uspokoiłam i poczułam jak oczy mnie pieką. Pięknie, jeszcze się rozpłaczę... I właśnie.. Po co robię taką tragedię? Tajemnica... Po paru minutach wróciłam do nich. Żywo o czymś rozmawiały. Lecz kiedy mnie zobaczyły ucichły. Aż tak źle chyba nie wyglądam... Szkoda że nie mam przy sobie lustra.
- No co? Nigdy w życiu nie widziałyście płaczącego? - Warknęłam i po chwili zmieniłam minę zabójcy w minkę niewiniątka... Wyszło jakby ten niewinny zwijał się z bólu... - I jak tam oględziny nowego zabytku?
Taiga? Gwen? xD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz