- Niebo? – Spojrzałam na niego zaskoczona, moje ręce zatrzymały się na guziku. Kiwnął jedynie głową, cóż chyba nie powinnam się dziwić, że o to pyta skoro jest tutaj już 9 lat. W sumie ciekawiło mnie, co musiał takiego zrobić, że trafił tutaj w wieku 12 lat, pewnie w oczach większości był jeszcze małym niewinnym dzieckiem. Chyba nie chce wiedzieć, jak bardzo się teraz, myle. – Opowiem Ci, jak pójdziesz pod prysznic i będziesz mnie słuchać okej? – Zapytałam spokojnie z lekkim uśmiechem
- Niech będzie – westchnął.
Zadowolona stanęłam przy drzwiach i stanęłam bokiem. Mój wzrok spoczął na ścianie znajdującej się naprzeciwko mnie. Po chwili usłyszałam jak krople wody delikatnie spadają na płytki.
- Niebo – zaczęłam z lekkim uśmiechem na twarzy – Gdy je ostatni raz widziałam było błękitne. Kilka puszystych chmur delikatnie poruszało się, co jakiś czas zakrywając słońce. Widziałam ptaki, wolne, lecące gdzie tylko miały ochotę. Wieczorami było ciemne, jednak równie piękne jak za dnia. Tysiące gwiazd migało, niczym iskierki, a pośród nich księżyc – mówiłam cały czas z uśmiechem i rozmarzonymi oczami
- Czyli jest dobre? – Usłyszałam jego głos, oraz zakręcając się wodę. Jednak mój wzrok dalej był wbity w szarą ścianę. Nie chciałam zobaczyć czegoś, czego widzieć nie powinnam.
- Nie zawsze – ponownie się uśmiechnęłam – Jest trochę jak Ty – mówiłam spokojnie – Ma dwie twarze. Jedną spokojną i tą dobrą, ale potrafi również przybrać mroczne barwy niosąc ze sobą śmierć i zniszczenia, jest nieprzewidywalne, ale jeśli ma się dobre podejście nie trzeba się bać – Chłopak zjawił się przede mną z mokrymi włosami, najwidoczniej się nad czymś zastanawiając
- Nie boisz się mnie? – Zapytał w końcu, mierząc mnie dokładnie wzrokiem, zaśmiałam się lekko
- Nie, jesteś moim braciszkiem – Powiedziałam pewnie
- Jakie jest słońce? Trawa? Słodycze? – Zaczął z zaciekawieniem. Nie wiedziałam czy interesuje go moje zdanie, czy też po prostu nie może sobie tego wszystkiego przypomnieć. Jednak czy możliwe jest, aby zapomnieć o takich czynnikach? W sumie to jest coś, z czym miał kontakt codziennie na wolności, a może jednak nie?
- Słońce jest czymś cudownym. Ciepłe promienie delikatnie muskają Twoje ciało, czujesz mrowienie, ciepło, przyjemność. Trawa jest przyjemna w dotyku. Miękka, pachnąca, najlepsza jest o poranku, a jeszcze lepsza, gdy wieczorem padał deszcz. Możesz wtedy po niej biegać mając odkryte nogi, wszystko Cię szmyra – zaśmiałam się lekko – Jeśli chodzi o słodycze to od zawsze uwielbiałam ciastka z truskawkami – spojrzałam na niego i pociągnęłam za rękaw, weszliśmy do celi. Gwen właśnie szykowała się na obchód. Usiadłam na materac i poczułam, że dziwnie chce mi się spać. Nagito zajął miejsce obok mnie. Wiedziałam, że zapewne połowa mojej wypowiedzi do niego nie dotarła, ale nie martwiło mnie to. Przynajmniej mogłam się komuś wygadać. Oboje patrzyliśmy na czarnowłosą dziewczyną, która zabierała wszystko, co potrzebne. Na końcu uśmiechnęła się do nas miło i wyszła. Oparłam się o ramie białowłosego, po czym zdałam sobie sprawę, że powinnam się przebrać. Mój bandaż, już stał się szarawy, a gdzieniegdzie była krew, należąca nie tylko do mnie.
- Nagito – zaczęłam podnosząc wzrok
- Tak? – Najwidoczniej wyrwałam go z zamyślenia, widać było to po jego wyrazie twarzy.
- Możesz wyjść na chwilę? – Zapytałam lekko przechylając głowę – Muszę coś zrobić i wolałabym być sama – Powiedziałam jedynie. Ku mojemu zaskoczeniu posłusznie wstał i wyszedł z celi. Wzięłam czyste ubrania i zaczęłam wszystko ściągać, nie minęło nawet kilka minut, kiedy usłyszałam znajomy głos chłopaka. Na moje szczęście stałam do niego tyłem.
- Siadaj i się nie ruszaj! – Warknęłam starając się jak najbardziej zasłonić, aby było widać jak najmniej. Czułam jak moje policzki mimowolnie stają się czerwone. Szybkim ruchem założyłam spodnie, po czym jak najszybciej zaczęłam się bandażować na biuście. Sprawdziłam czy aby na pewno wszystko jest dobrze, oglądając się dokładnie.
- Siostrzyczko – mruknął. Odwróciłam się krzyżując ręce i patrząc na niego nieco zła. Wyraz jego miny mnie zdziwił
- Wszystko okej? – Zapytałam spokojnie przechylając głowę, aby dobrze na niego spojrzeć – Masz jeszcze dziwniejszy wyraz twarzy niż zawsze – dodałam. Ponownie obok niego usiadłam opierając się o ramię, jednak tym razem zamknęłam oczy
(Nagito? Takie bez sensu, ale jest xd )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz