Sprzed moich oczu nie znikał widok światła w ciemności, jednak wiedziałam, że muszę się ogarnąć, bo przypominam jakąś wariatkę; mam tego świadomość. Wiem, że Sylvanas dojdzie do siebie, nie ma innej opcji. Po prostu będzie wszystko jak dawniej... Tak? Ale nie mogę się przestać martwić, gdyby stało się coś w czasie, gdy nie jestem przy niej, załamałabym się. Ktoś wyrwał mnie z obłoków własnych myśli.
- Przepraszam, możesz powtórzyć? - zapytałam, znacznie cisząc mój dotychczasowy ton. Był zmieszany. Oboje się na mnie dziwnie spojrzeli.
- Czy wiadomo, kiedy się wybudzi.
- Ach, tego nie wiem - wsunęłam jeden kosmyk moich kruczoczarnych włosów za ucho. - Straciła dużo energii. Przypuszczam, że nie obudzi się tak szybko, będę przy niej - dodałam pewna swych słów.
- Więc Taiga, to ja muszę iść z tobą do łaźni... - westchnął głęboko Barto, przeistaczając swój nienamiętny wyraz twarzy w grymas. Taiga spoglądała to na mnie, to na niego, aż jej wzrok stanął na mojej osobie błagalnie.
Zaśmiałam się cichutko pod nosem.
- Barto, możesz zostać na chwilę z Sylv? To nam zajmie tylko moment - powiedziałam i tylko obserwowałam twarz Taigi, kiedy wyrazi „Jestem twoim dłużnikiem”. - Ręczniki leżą tam - wskazałam na moją celę.
Obie odeszłyśmy, kierując się w stronę łaźni. Zarzuciłam swój niebieski ręcznik przez ramię i szłyśmy tak przez korytarze, całkiem, jakby odebrało nam mowę. Po chwili rozległo się echo słów Taigi:
- Martwisz się o nią.
- Jak o nikogo innego... Wiem. Sylvanas jest najbliższą mi osobą - powiedziałam, lekko przechylając głowę. - Nie wiem co by się stało, gdybym ją straciła. Dzięki, że zostałaś tam wtedy, w ciemnościach, ale miałam wyrzuty. Ja nic nie zrobiłam... Tylko kopałam w głowę martwego psa - spuściłam głowę.
- Chciałam pomóc - spojrzała na mnie, nie zmieniając szybkości chodu.
- Jestem ci wdzięczna - podniosłam głowę, przez co moje włosy lekko pofalowały. - Z kobietą raźniej, prawda? - zmieniłam temat.
- Raczej tak - pokiwała niepewnie głową.
- Masz rację, chociaż Barto by cię nie zgwałcił, prawda? - podniosłam jedną brew w uśmiechu. - Chociaż jak tak patrze to to nie jest wcale takie oczywiste... - podrapałam się z tyłu głowy. Udało mi się dostrzec uśmiech na twarzy dziewczyny. Po parunastu minutach byłyśmy już w łaźni, całkiem same. Jestem ciekawa, czy będzie bieżąca woda, raczej powinna być. Położyłam ręczniki w suchym miejscu i rozprostowałam kości, rozciągając się.
- Kiedy ja widziałam prysznic... - prychnęłam i okręciłam kurek. Z góry poleciała woda, była ledwo ciepła, ale da się umyć. Taiga związała swoje długie, szkarłatne włosy w jednego kuca. - Mam nadzieję, że się mnie nie wstydzić... - udałam niezadowolenie, puszczając jej oczko.
- Nie, grunt, że jesteś kobietą - lekko się zarumieniła.
Nie zwlekając, zaczęłam zdejmować z siebie poszczególne części zbroi. To pierwszy raz od dawna, gdy mogłam ją z siebie zrzucić. Trudno jednak było zdjąć ten cholerny kostium, który bardzo przywierał mi do ciała. Ciągle się z nim zmagałam, aż nagle spojrzałam na Taigę, która była jeszcze cała ubrana. Zachichotałam pod nosem.
- Mam ci pomóc? - spojrzałam na nią kątem oka.
Dziewczyna przełknęła ślinę i zdjęła z siebie obuwie. No, zrobiła postęp; woda płynąca ze strumienia prysznica delikatnie podmywała mi stopy. Uważałyśmy, by się nie pośliznąć. Po zmaganiu się z przylegającym kostiumem, udało mi się uwolnić. Znów mogłam zobaczyć mój czarny komplet. Cóż... Nie chcę, żeby się zmoczył. Taiga niepewnie weszła pod prysznic, uprzednio dotykając koniuszkami palców średnio ciepłą wodę.
< Taiga? xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz