poniedziałek, 27 lipca 2015

Od Kiary

Obudziłam się i nie otwierając jeszcze oczu, nasłuchiwałam czy oby na pewno nie ma nikogo w pobliżu. Potem przyszedł czas na wyjęcie z kozaka sztyletu, "tak na wszelki wypadek". Gdy byłam pewna, że w korytarzu panuje absolutna cisza wyszłam z szybu wentylacyjnego i rozejrzałam się po korytarzu. Poprawiłam ubrania i szybko się rozciągnęłam, by być gotowa do biegu. Szyb nie był z byt wygodnym miejscem do spania, ale zdecydowanie nikt, do niego nie zaglądał, dlatego ten zimny otwór w ścianie stał się moim schronieniem. Miałam ze sobą mały plecaczek z wodą, resztką jedzenia i latarką, którą skradłam strażnikowi. Musiałam szybko znaleźć kolejne zapasy, albo będę głodować. Udałam się w z dłuż korytarza, skradając się z ręką na sztylecie. O dziwo panował idealny spokój ani żywego, ani z czego byłam strasznie zadowolona martwego. Nie wiedziałam gdzie mam iść, bo magazynki blisko mojego schronu były puste co oznaczało, że muszę wyjść poza granice moich terenów. Po paru chwilach podróży pomiędzy korytarzami dobiegł mnie szelest zza zakrętu. Przywarłam do ściany gotowa rzucić się na zombiaka. Gdy nagle zza rogu wyszedł więzień...
<ktokolwiek?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz