wtorek, 28 lipca 2015

Od Taigi C.D Nagito

Czy to było możliwe, aby zauważył, że jedno moje oko nie jest prawdziwe? Przecież to jest wręcz niemożliwe, sama nie widziałam różnicy, więc jakim cudem. Wynika z tego, że on również ma jedno sztuczne. Ciekawi mnie, dlaczego, w sumie nie pytałam o to, bo w końcu skąd mogłam wiedzieć. Wrócił do swojej lektury, a ja spojrzałam na Gwen, ponownie zaczęłyśmy rozmawiać o tym, co się stało. Nagito nawet nie zwracał na nas uwagi, jednak to u niego normalne, prawdę mówiąc zdążyłam się już do tego przyzwyczaić. W pewnym sensie ulżyło mi, gdy dziewczyna powiedziała, że idzie coś zjeść. Była to okazja, aby porozmawiać z nim sam na sam.
- Skąd wiedziałeś? – Zapytałam patrząc na niego pytająco. Ściągnął okulary z nosa i odłożył książkę, na jego twarzy malował się uśmiech
- Zauważyłem – odpowiedział jedynie – W końcu mam to samo – zaśmiał się cicho
- Jak to się stało? – Usiadłam na krześle obok niego, jednak mój wzrok ciągle był skierowany w jego stronę – Nie tak łatwo stracić jedno oko, coś o tym wiem – uśmiechnęłam się lekko
- Moi rodzice mnie nie lubili – odpowiedział jedynie. Zdziwiłam się lekko. Czy można aż tak bić swoje dziecko, żeby pozbawić go oka, i okaleczyć na całe życie? Przecież to są już tortury u mnie trwało to dosyć szybko, a i tak straszliwie bolało, to jak bardzo on musiał cierpieć? Złapałam go za rękę
- Pewnie nie miałeś łatwo, przykro mi – wzruszył jedynie ramionami – Jesteś świetnym bratem, dziwie się, że oni nie umieli tego dostrzec. Jesteś moją rodziną, jedyną jaką mam – podniosłam delikatnie kącik ust.
- A co się stało Tobie? – Spojrzał na mnie przechylając głowę
- Miałam wtedy 10 lat, nie panowałam zupełnie nad swoją mocą, gdy się denerwowałam wokół mnie latały wszystkie miecze, topory, strzały, a ja nie wiedziałam jak to zatrzymać. Jednego dnia spowodowałam wybuch, dzięki mojemu mistrzowi nikt wtedy nie ucierpiał, jedynie ja straciłam oko, metalowa drzazga, mało przyjemne. Również on mi je sprawił. Widzę normalnie, nie widać różnicy, ale z tego oka nie wypływają łzy – uśmiechnęłam się do niego lekko.
- Rozumiem – wymruczał najprawdopodobniej pogrążony w swoich myślach. Przypomniałam sobie o czarnowłosej, do której powinnam iść. Ponownie lekko uśmiechnęłam się do chłopaka
- Muszę iść do Gwen braciszku – powiedziałam wstając – Zobaczymy się później? – Przechyliłam lekko głowę, obserwując jak zakłada okulary i bierze książkę
- Oczywiście – powiedział jedynie, ponownie zaczynając czytać. Nie chciałam mu już przeszkadzać, więc udałam się do mojej towarzyszki.
(Teraz odbywają się te wydarzenia, które miały miejsce w opowiadaniach Tai i Gwen, mówiąc w skrócie, porwanie, przetrzymywanie, walki, nie chce mi się tego opisywać od nowa :D )
Obudziłam się, światło zaczęło mnie oślepiać. Dopiero po kilku minutach, moje zielenice przyzwyczaiły się do światła. Chciałam się podnieść, ale poczułam jeszcze lekki ból. Moje ciało było owinięte bandażem. Dopiero po chwili wszystko zaczęło do mnie docierać, to gdzie jestem, i dlaczego leże obolała. W kącie na materacu, zauważyłam jakąś postać. Białe włosy, zielona bluza. To
http://data.whicdn.com/images/169210960/large.gifmusiał być on
- Nagito? – Odezwałam się cicho, ciągle patrząc w tamtym kierunku. Chłopak od razu się zerwał podchodząc do mnie. Myślałam, że się uśmiechnie, ale na jego twarzy zauważyłam złość, był zły na mnie?
- Prawie straciłaś życie! – Warknął na mnie, pierwszy raz tak bardzo podniósł głos, pierwszy raz miał tak groźną minę, jego wzrok aż mnie przerażał. – Głupia, co jakbyś umarła! – Ponownie krzyknął. Spojrzałam na niego kompletnie zdziwiona
http://data.whicdn.com/images/172431747/large.png- Nagito… - Mój głos był niepewny i słaby, co zdarzyło mi się chyba pierwszy raz. Zawsze byłam pewna swoich słów i czynów – Nie krzycz – prawie cała schowałam się pod kocem. Poczułam jego rękę na swojej głowie. Odkrył mnie delikatnie i położył przede mną mojego pluszowego kotka, którego sam zszywał. Usiadł obok materaca.
- Myślałem, że się nie obudzisz – powiedział cicho i spokojnie, jego złość odeszła. Uśmiechnęłam się do niego lekko, zapinając o całym bólu. W dłoni zacisnęłam maskotkę
- Martwiłeś się – Powiedziałam jedynie. Pierwszy raz poczułam, że ktoś się o mnie martwi, było to niezwykle miłe uczucie.

(Nagito?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz