Lampa... W pomieszczeniu jest lampa! Popatrzyłem na dziewczynę, no nic.
- Lampa... - powiedziałem do niej. Popatrzyła na mnie nie zrozumiale. -
wyjdź na lampę. - teraz patrzy na mnie jak na idiotę.- Wyjdź na lampę
puki tego czegoś tu nie ma! - trochę się zdenerwowałem... no trudno.
Szybko się uspokoiłem. Pomogłem jej jak najszybciej znaleźć się na
lampie. Wróciłem na swoje poprzednie miejsce. Popatrzyłem na Carl'a
później na dziewczynę... byli przygotowani do obrony... Miałem nadzieję
że to jednak nas nie znajdzie. Kilka minut później coś z wielką siłą
uderzyło w drzwi. Usiadłem wygodnie po turecku. Może... uda mi się to na
jakiś czas spowolnić? Warto spróbować...
- jak Cię kopne masz uciekać - mruknąłem do chłopaka a gdy chciał coś
powiedzieć przyłożyłem palec wskazujący do jego ust. Nie minęła minuta
gdy to coś znalazło się w pomieszczeniu. No trudno warto by było
spróbować... zlepiana wszystkiego co napotkała po drodze zaczęła się
miotać... udało się? nie na długo. Dziewczyny już nie było na lampie.
Kopnąłem chłopaka i szybko pobiegłem za nim. Biegłem za nimi na oślep,
nie wiem co jest dalej. Jakoś rzadko kiedy wychodziłem daleko od swojej
celi... spędzone w niej samotne dwa lata... Trochę za tym zacząłem
tęsknić. Słyszałem za sobą ciężkie kroki tego czegoś. Musimy się tego
jakoś pozbyć. Musi być na to coś jakiś sposób. Na nasze nieszczęście
spotkaliśmy przed sobą kilka zombie... Szybko ruszyłem do przodu by się
tego pozbyć. Nie było czasu na nic więcej niż odcięcie temu głowy...
Poturlały się gdzieś za nami popatrzyłem chwile na nie a dziewczyna
pociągnęła mnie widząc że tamta kreatura cały czas nas śledzi. Pożarło
to co zabiłem. Patrzyłem na chwile na to a później mój wzrok powędrował
przed siebie. Rozglądałem się po ścianach, może znajdę w ten sposób coś
co może się nam przydać. Ale czym dalej biegliśmy tym więcej było
zombie. Przez odór zgniłych ciał coraz trudniej mi się oddychało. Jak
się wydostaniemy z tego sektora zacznę omijać go szerokim łukiem. Co z
tego że to piękny zapach... Jeżeli próbuje mnie udusić. Nie jest piękny.
Już nie. Popatrzyłem jeszcze raz za siebie. Nie ma tego? Stanąłem i
zacząłem się rozglądać, popatrzyłem w sufit. TO BYŁO NAD NAMI! Za czołem
się cofać a to zeskoczyło na ziemię, jednoczenie tworząc wgłębienie w
podłożu. Ile to waży?! Nie podoba mi się ta cała sytuacja. Dziewczyna
ponownie chwyciła mnie za rękę.
- Mówiłam! To nie coś z czym możesz walczyć! - krzyknęła. Ciągnąc mnie za sobą. mhm... Wyrwałem dłoń z jej uścisku.
-Przecież nie mam zamiaru zostać pożarty jak tamte ścierwa. - mruknąłem do niej.
Shura? Carl?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz