- Coś ty powiedział?! - Wrzasnęła idąc wkurzonym krokiem w moją stronę
- Nie mam dla Ciebie czasu - Uśmiechnąłem się i rozszerzyłem oczy - Wracam do swoich - Dziewczynę nagle opuścił gniew
- Jest was więcej? - Zapytała - Musisz powiedzieć to Sylvanas!
- Więc mnie złap - Zaśmiałem się biegnąc w głąb korytarza i zbiegając po schodach, po chwili minął grupkę zebraną przy ognisku i ruszyłem dalej, spojrzałem w tył, dziewczyny nigdzie nie było. - Tak szybko wygrałem? - Przechyliłem głowę z psychicznym uśmiechem - Nie... Niedługo będzie szukać, czyli jednak bawimy się w chowanego! - Zaśmiałem się i w podskokach ruszyłem przed siebie po chwili trafiłem na wielkie kraty i stos umarlaków. O nie... kto was tam zamknął? wyciągnąłem ręce przez kraty moje biedactwa czułem już ból na polikach od szerokiego uśmiechu. Jak fajnie by się z wami bawiło w aucie, nie macie możliwości ucieczki, wcisnąłem głowę w kratę. Samochód tak fajnie podskakuje rozjedźając ludzie ciała, a wasze są takie piękne. To brzmi tak jakby ktoś ubijał mięso na obiad oblizałem się. Niedługo znajdę do was drogę, ale najpierw muszę się schować. Bawię się w chowanego, ciekawe czy mnie znajdzie. Oblizałem dłoń.
Ruszyłem przed siebie korytarze, a szwendacze zniknęły z zasięgu wzroku. Ciekawe jak jest na zewnątrz, poczułem przyjemne migotanie. Jak w dzieciństwie oglądało się filmy o nich, to umarlaki od razu po całości dowalają i dzieje się to równocześnie na całym świecie, taka globalna epidemia. Mam ochotę się stąd wydostać i mordować je bez końca, ale tutaj też ich nie mało, w dodatku gdyby mi się znudzili to mogła by paść jakaś żywa ofiara dla poprawienia humoru i przypomniał mi się wygląd niebieskowłosego, aż mam ciarki podniecenia. Jedyny człowiek który nie jest nudny tylko tak ciekawy jak umarlaki. Zachichotałem pod nosem. Ciekawe jaki jest ten Bóg? Czyżby to palec Boży stworzył dla mnie te zabawki? Jeśli tak on jest jeszcze ciekawszy, a może do Lucyfer?! Czułem jak to uczucie mnie rozpiera, ale zanim sie z nimi spotkam, chce się jeszcze trochę pobawić! Ciekawe czy zabawa liczy się tez w innych sektorach. Oczywiście! Ja ustalam zasady! Uśmiechnąłem się jeszcze szerzej, aż na końcu korytarza ujrzałem Rikkiego. Może dołączyć ich do zabawy? Nie... mogą wszystko popsuć. Roześmiany ruszyłem w innym kierunku. Którędy?! Którędy przyjdzie?! Moje myśli
pogrążyły się dalej w świecie Boga i Szatana. Z tego wszystkiego czułem jak na policzkach pojawiają mi się rumieńce, gdzie jesteście moje dzieci?! Znalazłem korytarz który był ciemny a już w jednej czwartej nie było widać było nic.Przyłożyłem dłoń do ust.
- Tutaj jestem ! - Krzyknąłem z zachwytem
- Chodźcie do mnie! - Po chwili usłyszałem szmery
Mój uśmiech był na tyle duży by rozrywać mi kąciki ust, ciemna ciecz zaczęła spływać po mojej twarzy. Szybciej Szybciej! Jesteście tak blisko tatusia! Po chwili wyłoniły sie biegnący zombii.
- Tatuś nie może się doczekać - Wyjąłem skalpel i poczekałem aż będzie wystarczająco blisko, ominąłem jego atak i uciąłem zgrabnym ruchem mu palce.
- Masz grube kości, niegrzeczny chłopiec - Zaśmiałem się i wyjąłem nóż i odciąłem mu dolną szczękę i rzuciłem go na ziemię przygniatając ciężarem swojego ciała. Potem palce u nóg! stopy! dłonie! Nogi! Ręce! A on nadal się miota, nie to co Ci beznadziejni ludzie. Wziąłem skalpel i zacząłem ciąć go od szyi w dół. Wsadziłem tam rękę i czułem jak po niej chodzą robale, ale wyjmowałem wszystkie wnętrzności po kolei. Nadal się trzyma! To takie niesamowite! Ale czas spać! Wbiłem mu broń w głowę i usiadłem w kałuży krwi. Wspaniałe! Wspaniałe!
Po chwili za rogu ujawniła się szukająca i spojrzała na wszystko z przerażeniem.
- Znalazłaś mnie - Zaśmiałem się - Jeszce tylko musisz złapać! - Uśmiechnąłem się do niej
< Taiga? >
to od umarlaki od razu po całości dowalają i zwykle dzieje się to równocześnie na całym świecie, taka globalna epidemia.
to od umarlaki od razu po całości dowalają i zwykle dzieje się to równocześnie na całym świecie, taka globalna epidemia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz