poniedziałek, 13 lipca 2015

Od Shury C.D Carl

Błąkanie się po więzieniu jest męczące, nie znalazłam jeszcze stałej miejscówki, ponieważ sam na sam w czterech ściana bez otworzenia budzi do kogoś to dla mnie piekło i tak od sześciu miesięcy nie spotkałam żywej duszy, ale jakiś kryminalistów próbujących mnie zabić. Zaczynam powątpiewać, czy ktokolwiek jeszcze żyje. Zwiedziłam już dużą część więzienia znam prawie wszystkie sektory, ale niestety niektóre miejsca nie mają oświetlenia i nie można nic zobaczyć, ryzykownie tam wchodzić, kto go wie czy nie ma tam jakiejś nowej odmiany moich sąsiadów. Mówię na nie ciotki, nie wiem czemu... bo wszyscy są tak samo obrzydliwie, mają tępe spojrzenie, rany ugryzienia, potrafią nawet chodzić bez wnętrzności, więc wyglądają jak jedna wielka tępa rodzina. Eh... nie mogę tracić czujności, rozejrzałam się po korytarzu gdzie było rozwidlenie. No pięknie jedna z czterech stron. Ene due rike fake... Usłyszałam jakiś hałas. No to.. w durgą stronę. Uśmiechnęłam się i ruszyłam przed siebie, ale moje szczęście nie trwało długo. Dotarła do wielkich żelaznych drzwi, poczułam jak zainteresowanie i podniecenie we mnie wzbiera. Miało ono bowiem wypukłe dziury jak po uderzeniach, zajrzałam do środka i dostrzegłam Wujaszka. Nie był zwyczajny... w jego rękę wrastała wielka broń, taka pomieści nawet 200 naboi, ktoś go ładnie urządził, weszłam do środka przyglądając się stworowi. Był bardzo masywny, a raczej to były mięśnie, w dodatku posiadał kamizelkę kulo odporną, a jego twarz nie była taka szpetna, miał tylko wielkie usta napełnione ostrymi zębiskami. Skąd biorą się takie wielkoludy? Pudzian dał im swoje geny? Westchnęłam i się wyprostowałam. Mój wzrok przyciągnęło coś błyszczącego, w ciele wujaszka tkwiło coś podobnego do sztyletu, wyjęłam to. Coś tak małego cie zabiło wujaszku? Przynajmniej wiem, że jest tu ktoś silny. Podskoczyłam uradowana i wyszłam. Na razie nie spotkałam ani jednego szwendacza, mam dziś urodziny? Na ziemi widziałam tylko szczątki ludzi, chyba że te stwory też się pożerają, gdy są głodne. Poczułam nagle okropny odór, myślałam, że się przyzwyczaiłam ale to było na miare mojej możliwości. Wyjrzałam za rogu i dostrzegłam kilkanaście wujaszków wspinających się po ciałach. Co to do cholery jest? Na końcu były dodatkowo kraty. Barykada? Cóż nie powiem całkiem sprytne. Nagle kilka wujaszków odwróciło się w moją stronę, jak najszybciej schowałam się za rogiem i zaczęłam się wycofywać, gdy nagle kopnęłam jakąś puszkę. Stanęłam jak dęba. Proszę Proszę Proszę
Nagle zaczęły się wyjawiać za rogu. No to na mnie już czas, zaczęłam biec przed siebie. Jak się okazało w tej grupce był szybki Wujaszek. Wbiegłam do najbliższego pomieszczenia i szybko je zamknęłam. Jak mi się okazało w nim była grupka ciotek. Chyba to jednak nie moje urodziny. Nie mam wyboru... dostrzegłam drzwi po drugiej stronie. Wyjęłam miecz z pieczęci z klatki piersiowej i ruszyłam na ciotki i zaczęłam ścinać im głowy robiąc również uniki.
http://media.giphy.com/media/vUOxL7F4jhZSg/giphy.gif
Tak się nie przebije... Nagle na jednego ze szwendaczy rzucił się jakiś chłopak, nie miałam czasu mu się przyjrzeć, ale skoro nie zaatakował mnie to znaczy, że chce mi pomóc. Zerknęłam w tył. Stał tam drugi mężczyzna. No ładnie muszę osłaniać tyły. (Bez skojrzeń dobrze? xD) jak sie okazało pomagający mi facet całkiem dobrze sobie radzi w walce i wydawał się... dość brutalny. Gdy wszystko się skończyło odwrócił się i ruszył w swoją stronę, ale zatrzymał go białowłosy mężczyzna, prawdopodobnie jego towarzysz. Wzrok przyciągały jego nadzwyczajne oczy i... lisek? Poczułam jak chce mi się śmiać ale się powstrzymałam. Mężczyzna rozpoczął rozmowę.
- Siostrzyczko, je-jesteś naprawdę silna - powiedział nawiązując ze mną kontakt wzrokowy. - Carl, a to mój braciszek Dayki... - Przedstawił się i jak dopiero teraz zauważyłam całego poprzekuwanego mężczyznę, cóż kto jakie ma fetysze - Zraniłaś się czy może cię gdzieś drasnęły? - zapytał z troską. - Jesteś sama?
http://static.tumblr.com/f5f790408c79a40a3408b548721589f5/ncen0jg/QPImknsdb/tumblr_static_tumblr_m0ssw1jvub1r877bvo1_500.gif-Jesteś dziwny - Powiedziałam robiąc dzióbek  i wskazują na niego palcem - Ale cóż w końcu ktoś o kogo można otworzyć gębę - Powiedziałam z uśmiechem zakładając miecz na ramię - A teraz wracając do twoich pytań, dziękuję długo trenowała sztukę demonicznego ostrza - Mężczyzna wydawał się zaciekawiony - Po drugie - Pokazałam dwa palce - Jestem Shura i miło was poznać, po trzecie - Dodałam kolejny palec - Nie jestem ranna umie o siebie zadbać... braciszku... - Zachichotałam lekko na te ostatnie słowo - I ostatnie, jestem sama jak widać - No i strasznie mnie suszy... Teraz zamiast skupić się na mężczyznach zaczęłam marzyć o zimnym piwku...
- Siostrzyczko - Nagle wyrwał mnie głos chłopaka
- Chwileczkę - Powiedziałam przykładając miecz do klatki piersiowej i wpychając go tam
- Co robisz?! - Chłopak wydawał się wystraszony moim zachowaniem, a miecz po chwili zniknął
- Nie bój się nie bój - Zaśmiałam się klepiąc go po głowie - To o co chciałeś zapytać? - Chłopak wydawał się nadal otumaniony tym co zrobiłam
- Czy... - tym razem nie przerwałam mu ja tylko łomot dochodzący od drzwi
- Wiecie, chyba na nas już pora - Złapałam białowłosego za rękę i pociągnęłam do wyjścia, kiedy byliśmy kilka korytarzy dalej, rozciągnęłam się zdyszana - Dobra, teraz raczej nikt Ci nie przeszkodzi - Przynajmniej miałam taką nadzieję, bo bym się raczej wkurzyła.

< Który Braciszek? ^_^>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz