Nagle zaczęły się wyjawiać za rogu. No to na mnie już czas, zaczęłam biec przed siebie. Jak się okazało w tej grupce był szybki Wujaszek. Wbiegłam do najbliższego pomieszczenia i szybko je zamknęłam. Jak mi się okazało w nim była grupka ciotek. Chyba to jednak nie moje urodziny. Nie mam wyboru... dostrzegłam drzwi po drugiej stronie. Wyjęłam miecz z pieczęci z klatki piersiowej i ruszyłam na ciotki i zaczęłam ścinać im głowy robiąc również uniki.
Tak się nie przebije... Nagle na jednego ze szwendaczy rzucił się jakiś chłopak, nie miałam czasu mu się przyjrzeć, ale skoro nie zaatakował mnie to znaczy, że chce mi pomóc. Zerknęłam w tył. Stał tam drugi mężczyzna. No ładnie muszę osłaniać tyły. (Bez skojrzeń dobrze? xD) jak sie okazało pomagający mi facet całkiem dobrze sobie radzi w walce i wydawał się... dość brutalny. Gdy wszystko się skończyło odwrócił się i ruszył w swoją stronę, ale zatrzymał go białowłosy mężczyzna, prawdopodobnie jego towarzysz. Wzrok przyciągały jego nadzwyczajne oczy i... lisek? Poczułam jak chce mi się śmiać ale się powstrzymałam. Mężczyzna rozpoczął rozmowę.
- Siostrzyczko, je-jesteś naprawdę silna - powiedział nawiązując ze mną kontakt wzrokowy. - Carl, a to mój braciszek Dayki... - Przedstawił się i jak dopiero teraz zauważyłam całego poprzekuwanego mężczyznę, cóż kto jakie ma fetysze - Zraniłaś się czy może cię gdzieś drasnęły? - zapytał z troską. - Jesteś sama?
-Jesteś dziwny - Powiedziałam robiąc dzióbek i wskazują na niego palcem - Ale cóż w końcu ktoś o kogo można otworzyć gębę - Powiedziałam z uśmiechem zakładając miecz na ramię - A teraz wracając do twoich pytań, dziękuję długo trenowała sztukę demonicznego ostrza - Mężczyzna wydawał się zaciekawiony - Po drugie - Pokazałam dwa palce - Jestem Shura i miło was poznać, po trzecie - Dodałam kolejny palec - Nie jestem ranna umie o siebie zadbać... braciszku... - Zachichotałam lekko na te ostatnie słowo - I ostatnie, jestem sama jak widać - No i strasznie mnie suszy... Teraz zamiast skupić się na mężczyznach zaczęłam marzyć o zimnym piwku...
- Chwileczkę - Powiedziałam przykładając miecz do klatki piersiowej i wpychając go tam
- Co robisz?! - Chłopak wydawał się wystraszony moim zachowaniem, a miecz po chwili zniknął
- Nie bój się nie bój - Zaśmiałam się klepiąc go po głowie - To o co chciałeś zapytać? - Chłopak wydawał się nadal otumaniony tym co zrobiłam
- Czy... - tym razem nie przerwałam mu ja tylko łomot dochodzący od drzwi
- Wiecie, chyba na nas już pora - Złapałam białowłosego za rękę i pociągnęłam do wyjścia, kiedy byliśmy kilka korytarzy dalej, rozciągnęłam się zdyszana - Dobra, teraz raczej nikt Ci nie przeszkodzi - Przynajmniej miałam taką nadzieję, bo bym się raczej wkurzyła.
< Który Braciszek? ^_^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz