piątek, 10 lipca 2015

Od Bartolomeo C.D Taiga

Zawsze miałem wrażenie, że Sylvanas podchodzi do wszystkiego zbyt poważnie. Ale w końcu mam czas się zabawić, tak dawno żadnego nie widziałem, uśmiechnąłem się cierpko.
- jest mój - na zasłonięte oko włosami założyłem moją metalową "opaske" - jak wyglądał? - zapytałem wsadzając do ust lizaka - nie miał oczu? miał mózg na wierzchu? z tego co powiedziała rozwiązuje wszystko siłowo, więc najprawdopodobniej to mutant, któremu skończyła się takowa amunicja, ale tak się składa... - wstałem i podszedłem do kobiet - zamknęłaś go w składzie broni - wskazałem palcem na pomieszczenie i usłyszałem tylko ciche syknięcie ze strony Sylvanas - musimy się pospieszyć albo to ścierwo wyjdzie na zewnątrz... - dodałem
- skąd tyle o nich wiesz? - spojrzałem na dziewczynę która zadała pytanie, figurę miała całkiem ciekawą figurę, cóż można powiedzieć, ze wręcz pociągającą w dodatku zawinięte piersi w bandażu dawały mała pokusę. - gdzie się lampisz? - burknęła zarumieniona dziewczyna
- jesteś pierwszą dziewczyną która odważyła mi się przerwać - przybliżyłem się do niej - chyba będziesz musiała mi to wynagrodzić - uśmiechnąłem się
- Barto dość, musimy obmyślić plan - siostra skarciła mnie wzrokiem
- tak, tak ty sobie tam bazgraj a ja się nim zajmę - westchnąłem wracając wzrokiem do nowo poznanej dziewczyny - a ty zepnij włosy - mruknąłem podając jej gumkę - zobacz jak słodko ja w nich wyglądam - powiedziałem rozpromieniony
- nie powiedziała bym - powiedziała i spięła włosy przyglądając się mojej opasce
- czemu nie zapytasz? - wskazałem na metalowy "ochraniacz" na oko, dziewczyna zamilkła - wiem, że zaciekawiło cie też oko mojej siostry - wystawiłem język - bo wiesz teraz jej oko jest moje - wyszeptałem do jej ucha
- przestań ją straszyć - mruknęła Sylvanas poprawiając swoją blond grzywkę, która zasłaniała oko
- mówię tylko prawdę - wzruszyłem ramionami
- wcale się nie boję! - wykrzyknęła Taiga ze spiętymi mięśniami i lekko się zdziwiłem
- powiadasz? - uśmiechnąłem się do niej lekko psychicznie - lepiej gdybyś się bała - zaśmiałem się
- mówiłam uspokój się - chyba zdenerwowałem siostrzyczkę, ponieważ przeszyła mnie groźnym wzrokiem, a Gwen jak zawsze spokojnie patrzyła w przestrzeń obmyślając plan
- niech wam będzie idę się rozejrzeć - wsadziłem ręce do kieszeni i puściłem oczko do nowej po czym zniknąłem za rogiem
- nie rób niczego głupiego - usłyszałem za sobą głos Sylvanas
- niestety tego nie da się zrobić siostrzyczko - zachichotałem do siebie oblizując się, w końcu jakiś silniejszy, czułem jak podniecenie rozrywa mnie od środka, ruszyłem z kopa przed siebie, znałem każdy zaułek w tych sektorach, ale plany towarzyszek zawsze wydawały mi się nie do wykonania. Nadal czuję te podniecające mrowienie! zabiję go! im bliżej jestem tym silniejsza jest moja żądza mordu. już! za tym zakrętem! Przygotowałem już moje kły i wbiegłem w zakręt. Pojawiły się przede mną wielkie stalowe drzwi. Osoby które tworzyły te cholerne więzienie byli przygotowani. Zobaczyłem kilka wypukłych miejsc, co oznacza, ze zombiak w środku jest silny. Ahh... czekaj na mnie jeszcze tylko chwilę, oblizałem metalowe kły. Popatrzyłem na zabezpieczenia przygotowane przez poznaną seksowną dziewczynę i szczerze opadła mi szczęka. Ile ona ma siły w sobie? Odsunięcie tego wszystkiego zajmie mi kilka dobrych lat. Czy ona na pewno jest kobietą? Rozejrzałem się. Nie martw się malutki nie zostawię cię. Nagle coś uderzyło w bramę. Uśmiechnąłem się. Wiem, że się niecierpliwisz. Zauważyłem toaletę dla ochrony, wszedłem tam powoli dokładnie przyglądając się pomieszczeniu. Nagle coś wyskoczyło na mnie zaa rogu z młotkiem, ominąłem tego z łatwością i kopnąłem zombiaka w tył pleców.
- a więc od ciebie tak śmierdziało, a myślałem, że jakiś z ochroniarzy miał lekkie problemy jelitowe - Zaśmiałem się i zacząłem kopać jej głowę, coraz szybciej i szybciej, aż została z mózgu tylko mokra plama - ohh? chyba mnie troszkę poniosło - westchnąłem i przeszukałem kabiny i raczej się nie myliłem jeden z ochroniarzy chyba zjadł grochówkę. Zerknąłem w górę i tak jak oczekiwałem były małe okienka do magazynu, szybko się wspiąłem po umywalce i zajrzałem środka. gdyby nie to że jest dzień to bym pewnie nawet i dostrzegł czubka własnego nosa. Po chwili przyciągnął mnie ruch czegoś po drugiej stronie pomieszczenia. Gwizdnąłem cicho, a stwór zaczął powoli zbliżać w stronę półek pełnych amunicji. Tak, jeszcze tylko troszeczkę maleńki, naładuj i będziemy się bawić w "Kotka i myszke". Czekałem w ciszy jak usłyszałem rozsypujące się naboje. Wskoczyłem przez okienko do środka, gwiżdźąc. Słyszałem tylko jego ciężkie kroki.
- Gdzie jesteś maleńki? - Zawołałem i po chwili stanął jakieś 30 metrów ode mnie - Tatuś przyszedł - Włączyłem swoją moc cieni - Pobawimy się trochę
http://shp.qpic.cn/txdiscuz_pic/0/_bbs_comic_qq_com_forum_201312_05_205839ostw3rtt4rt72w2r.jpg/0
Stwór podniósł wielką rękę której skóra była połączona z wielką bronią. Wyglądał jak prawdziwa broń do zabijania, aż czuje dreszcze. Po chwili wydał serię pocisków. Zacząłem biec dokoła niego.
- tylko na tyle cie stać? - sstatni pocisk trafił w zaczepkę mojej opaski przez co odleciała - to teraz moja kolej - zaśmiałem się rozpinając koszulę, a oko zamykając
https://31.media.tumblr.com/ae8a97e5b0657197dd243743259f5ea1/tumblr_nkwfmj0oFE1rjk8fio1_500.gif
Zacząłem rzucać bronią we wroga z niewyobrażalną szybkością, nie dawałem mu nawet przeładować broni.
- hahahahhaha dalej dalej! - kiedy mu się udało rozpoczął kolejną serię - tak tak tak! jesteś tak blisko - omijałem wszystkie kule nie przerywając ataku nożami - zabiłem wielu takich jak ty dokładnie wiem ile noży na ciebie trzeba - po chwili mutant przestał strzelać i upadł na kolana - rozkosznie - oblizałem broń - gotowy na zakończenie?! - zacząłem się śmiać

< Taiga? Gwen? Sylvanas?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz