- Co ty robisz?! - Wrzasnąłem
- Ratuje Ci życie - Powiedział zapłakany, w jego oczach nie było widać nic innego niż strach i niezrozumienie
- Wypuść mnie - Szarpnąłem za kraty i na plecy mężczyzny skoczył człowiek ubrany w strój więźnia
Cofnąłem się o kilka kroków, to było obrzydliwie, ale odziwo ten widok mi się podobał... kanibalizm. To coś, po chwili zostawiło ofiarę i ruszyło dalej, cała podłoga była w szakarłacie. Taka dekoracja wnętrz była ciekawsza. Zobaczyłem, ze klucze leżą pod zwłokami. Zbliżyłem się powoli patrząc na rozszarpane ciała i wnętrzności dekorujące cały korytarz. Wyciągnąłem rękę, ale nie mogłem dosięgnąć. Wytworzyłem w ręku kryształowy sztylet i takowym złapałem klucze. Wziąłem je i po chwili usłyszałem huk. Wyjrzałem za kraty, w moim kierunku zbliżało się jakieś wielkie bydle. Jak najszybciej próbowałem wsadzić klucze do zamka, ale mi się nie udawało. Kurwa, kurwa, kurwa. Zacisnąłem dłonie na kracie i znowu spojrzałem w kierunku hałasów, to ścierwo niszczyło, każdą cele po kolei. Kawałki ściany i sufitu zaczęły się rozpadać. Coś złapało mnie za nogę, No chyba kurwa nie... spojrzałem kontem oka. Przed chwilą zżerany żywcem koleś który mnie tu zamknął z swoją wykręconą pod nieprawdopodobnym kątem ręką zaczynał się podciągać powoli na kratach. Świetnie kurwa świetnie, stoję tu z jakim stworem, dookoła trupy ścielą korytarz, a ja użeram się z jakimś zamkiem. Jeśli nic nie zrobię zginę tu, nie ma opcji. Coś przykuło moją uwagę, jakiś ruch. O żesz… Ten stwór był niecałe 2 cele ode mnie. Mocno przekręciłem kluczyk i poszło. No kurwa wreszcie! I nagle pojawił się problem do otwarcia drzwi przeszkadzały mi zwłoki tych grubasów. Wydusiłem jakiś jęk z siebie i zacząłem mocno pchać. A mówił ojciec: "Synku noś przy sobie nóż, nigdy nie wiadomo na co się może przydać", na co matka kazała mu się puknąć w łeb. Przyszło co do czego, cholerny Świt żywych trupów. A jakowy nóż strażnicy by mi zabrali. Czekaj... No przecież, moja moc. Wytworzyłem miecz i przebiłem łeb stworzenia i upadł. A jednak to działa jak w filmach. Nagle usłyszałem huk, wytworzyłem kryształową tarczę i coś pchnęło mnie na ścianę zasypując.
Ocknąłem się cały w kurzu, kaszlnąłem kilka razy, ciemno jak w... wiadomo gdzie. Wytworzyłem dwa kamienie i zacząłem je o siebie pocierać, może to zadziała. Jak się okazało sukces, oświetliłem to w czym się znajdowałem i zrozumiałem, ze jestem przysypany. Gruzy były kilka centymetrów ode mnie. Lepsze to od tamtego ścierwa walącego cie o wszystkie ściany. Po chwili tez poczułem ból, przygniotło mi nogę, no ładnie oby nie była do amputacji. Syknąłem cicho z bólu i krzyknąłem kilka razy na pomoc. Oby ktoś mnie usłyszał nie chce zdechnąć w taki sposób.
<Ktosiu? xD>
A mówił ojciec: „Córciu
noś ze sobą nóż, nigdy nie wiesz czy do czegoś ci się nie przyda”, na
co matka kazała mu się puknąć w łeb.
A mówił ojciec: „Córciu
noś ze sobą nóż, nigdy nie wiesz czy do czegoś ci się nie przyda”, na
co matka kazała mu się puknąć w łeb.
A mówił ojciec: „Córciu
noś ze sobą nóż, nigdy nie wiesz czy do czegoś ci się nie przyda”, na
co matka kazała mu się puknąć w łeb.
A mówił ojciec: „Córciu
noś ze sobą nóż, nigdy nie wiesz czy do czegoś ci się nie przyda”, na
co matka kazała mu się puknąć w łeb.
A mówił ojciec: „Córciu
noś ze sobą nóż, nigdy nie wiesz czy do czegoś ci się nie przyda”, na
co matka kazała mu się puknąć w łeb.
wietnie, kurwa świetnie. Siedzę w samochodzie z jakąś pudernicą, dookoła trup
Świetnie, kurwa świetnie. Siedzę w samochodzie z jakąś pudernicą, dookoła trup się ściele gęsto, a ja użeram się z cholernym
Świetnie, kurwa świetnie. Siedzę w samochodzie z jakąś pudernicą, dookoła trup się ściele gęsto, a ja użeram się z cholernym
Świetnie, kurwa świetnie. Siedzę w samochodzie z jakąś pudernicą, dookoła trup się ściele gęsto, a ja użeram się z cholernym
Świetnie, kurwa świetnie. Siedzę w samochodzie z jakąś pudernicą, dookoła trup się ściele gęsto, a ja użeram się z cholernym
Świetnie, kurwa świetnie. Siedzę w samochodzie z jakąś pudernicą, dookoła trup się ściele gęsto, a ja użeram się z cholernym
Świetnie, kurwa świetnie. Siedzę w samochodzie z jakąś pudernicą, dookoła trup się ściele gęsto, a ja użeram się z cholernym
Świetnie, kurwa świetnie. Siedzę w samochodzie z jakąś pudernicą, dookoła trup się ściele gęsto, a ja użeram się z cholernym
Świetnie, kurwa świetnie. Siedzę w samochodzie z jakąś pudernicą, dookoła trup się ściele gęsto, a ja użeram się z cholernym
Świetnie, kurwa świetnie. Siedzę w samochodzie z jakąś pudernicą, dookoła trup się ściele gęsto, a ja użeram się z cholernym
Świetnie, kurwa świetnie. Siedzę w samochodzie z jakąś pudernicą, dookoła trup się ściele gęsto, a ja użeram się z cholernym
Świetnie, kurwa świetnie. Siedzę w samochodzie z jakąś pudernicą, dookoła trup się ściele gęsto, a ja użeram się z cholernym
Świetnie, kurwa świetnie. Siedzę w samochodzie z jakąś pudernicą, dookoła trup się ściele gęsto, a ja użeram się z cholernym
Świetnie, kurwa świetnie. Siedzę w samochodzie z jakąś pudernicą, dookoła trup się ściele gęsto, a ja użeram się z cholernym
Świetnie, kurwa świetnie. Siedzę w samochodzie z jakąś pudernicą, dookoła trup się ściele gęsto, a ja użeram się z cholernym
Świetnie, kurwa świetnie. Siedzę w samochodzie z jakąś pudernicą, dookoła trup się ściele gęsto, a ja użeram się z cholernym
Świetnie, kurwa świetnie. Siedzę w samochodzie z jakąś pudernicą, dookoła trup się ściele gęsto, a ja użeram się z cholernym
Świetnie, kurwa świetnie. Siedzę w samochodzie z jakąś pudernicą, dookoła trup się ściele gęsto, a ja użeram się z cholernym
A mówił ojciec: „Córciu
noś ze sobą nóż, nigdy nie wiesz czy do czegoś ci się nie przyda”, na
co matka kazała mu się puknąć w łeb.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz