Moje pierwsze wrażenie o chłopaku, który wydał się dosyć ciekawą
osobowością, było dosyć obszerne. „O mój boże, zboczony psychiczny
kosmita. Chowajcie mnie! Błagam ja już wole iść z zombie” Poza tym skąd
on wiedział, jakie to mnie też pytania nurtują? Czyżbym miała do
czynienia z telekinezą? Chociaż jakby tak było to czy by mnie nie wyczuł
przez te dwa lub nawet trzy tygodnie? Rozmyślając nawet nie zauważyłam,
kiedy odszedł. Po prostu zniknął mi z oczu, czym się za bardzo nie
przejęłam, wręcz przeciwnie ucieszył mnie ten fakt. Jakoś nigdy nie
byłam ani bystra, ani pewna, jeśli chodzi o sprawy damsko męskie.
Spojrzałam na dwie dziewczyny, które zaczęły brać swoją broń i jakiś
pusty plecak. Zrozumiałam, o co im chodzi i po chwili ruszyłyśmy w
stronę mojego sektora
- On zawsze taki jest? – Zapytałam nagle, patrząc na nie z przechyloną
głową. Prawdę mówiąc to pytanie miało zostać jedynie w mojej głowie,
jednak jak widać wymknęło mi się. Jego siostra jedynie się lekko
uśmiechnęła. W sumie miała ładny uśmiech, który widziałam pierwszy raz.
- Porywczy i niezrozumiały? – Zapytała, spoglądając na mnie.
Wywnioskowałam, że po mojej minie sama odpowiedziała sobie na to pytanie
– Tak naprawdę ma wiele zalet, sama się kiedyś o tym przekonasz –
przyspieszyła nieco kroku, a Gwen potwierdziła jej słowa skinięciem
głowy. Pozostało kilka metrów, gdy do naszych uszu doszły odgłosy walki.
Zastanowiłam się jedynie jak mu się udało wywarzyć drzwi i barykadę.
Jak się okazało po kilku minutach były one nietknięte.
- Jest jeszcze jakieś wejście tam? – Zapytała czarnowłosa patrząc na mnie z powagą
- Obok w pokoju jest małe okienko – wskazałam głową na wejście. Moje
towarzyszki szły z bronią w rękach, jedynie ja jej nie miałam. Dopiero,
gdy zbliżyłyśmy się do wejścia automatycznie pojawiła się w moich
dłoniach. Na podłodze leżało ciało zombie, jak było po nich widać,
kosmita lubił się wyżywać. Sylvanas wskoczyła w nie bez najmniejszego
zawahania, czego nie mogłam zrozumieć. Nawet się nie rozejrzała jak
wyglądała sytuacja, po prostu tam wskoczyła, a Gwen za nią. Stałam
chwilę sama próbując to wszystko poukładać, czy można komukolwiek tak
ufać, żeby wskoczyć za nim nawet na pewną śmierć? Nie powiem
zaimponowało mi to, a mój respekt do jej osoby wzrósł momentalnie.
Otrząsnęłam się z myśli i również wskoczyłam za dziewczynami. W
pomieszczeniu leżał już martwy… nie tyle, zombie, co stwór, którego
nawet nie umiem określić. Zboczony psychiczny kosmita z uśmiechem na
twarzy wyjmował z niego sztylety, pogwizdując pod nosem.
- Jak Ty to… - zapytałam jedynie patrząc na leżące monstrum. Przecież to
coś o mało mnie nie zabiło, a teraz leży praktycznie u moich stóp.
Myślałam, że zabicie tego czegoś w pojedynkę jest wręcz niemożliwe.
- Mówiłem, żebyś się bała – Uśmiech z jego twarzy nie schodził.
- Bartolomeo mówiłam Ci już żebyś jej nie straszył – Blond włosa
dziewczyna spojrzała na niego dziwnym spojrzeniem i zaczęła wybierać coś
z amunicji. Spojrzałam na zabarykadowane drzwi.
- To ja może lepiej otworze drzwi – powiedziałam cicho wyskakując przez
małe okienko. Słysząc za sobą jedynie śmiech chłopaka. Przed drzwiami
przywołałam nieco ciężą broń, po czym trzema mocnymi ruchami rozwaliłam
stalowe drzwi i wszystko, co znajdowało się w pobliżu. Zboczeniec
jedynie przymrużył oczy i spojrzał na mnie dziwnie starałam się to
zignorować – Mam jeszcze jedzenie, niedaleko – dodałam, gdy dziewczyny
skończyły pakować wszystko, co jak sądziłam było im niezbędne. Szłam
piesza, skręcając po chwili do swojej celi. Zapakowałam wszystko a
niewielki plecak, jedzenie i picie miałam osobno.
- Ej, co to? – Odezwał się nagle Barto chwytając w ręce moje OSTATNIE ciastko z truskawkami
- Nie! – Krzyknęłam jedynak było już zapóźni na uratowanie mojej jedynej
słodkości, a wręcz bym powiedziała mojego skarbu. Przepyszny deser
upadł na ziemie, marnując się całkowicie. Spojrzałam na nie całkiem
załamana
- Moje ciastko – wydusiłam z siebie, a mój wzrok stanął na chłopaku – Ja Cię zabije! – Wykrzyknęłam
- Uspokój się to tylko ciastko – odpowiedział normalnie, nic sobie z tego nie robiąc
- Tylko?! Tylko! Nawet nie wiesz ile musiałam przejść, aby poprzedniej
nocy się po nie dostać! To było ostatnie ciastko rozumiesz?! – Czułam
jak moja złość rośnie, jak wszystkie mięśnie zaczynają pracować, czułam
nawet jak oczy zmieniając barwę na czerwoną. Bez ostrzeżenia
zaatakowałam, go jednak niestety udało mu się zrobić unik
- Zróbcie z nią coś! – Zwrócił się do dwóch dziewczyn
- W sumie taka amunicja nam starczy na jakiś czas – zaczęła Gwen, jakby zupełnie nieruszona słowami Barto
- Masz rację, a i dodatkowa woda nam się przyda – Potwierdziła Sylvanas
Na mojej twarzy pojawił się jedynie szatański uśmiech. Ponownie zaatakowałam, jednak ten robił cały czas uniki
- Przestań uciekać! – Warknęłam ponawiając swoje ataki. Jednak to nic nie dawało, więc w ruch poszła mocniejsza broń
( Kto się skusi tym razem? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz